
MEDIACJA RODZINNA A PSYCHOTERAPIA LUB TERAPIA PAR
Wczoraj miałem przyjemność długo rozmawiać z jednym Klientem. Zapytał mnie, czy w ramach mediacji lub negocjacji mógłbym pomóc mu w rozmowach z żoną. Państwo przechodzą przez poważny kryzys relacji. Szybko okazało się, że nie potrzebuje on mojej pomocy, jakiej mógłbym mu udzielić jako adwokat lub mediator. On potrzebował wsparcia na poziomie psychologicznym, terapeutycznym. Jego celem była praca nad uratowaniem tego związku. W pewnym momencie zapytał mnie, czy mediacje rodzinne i terapia par nie są tym samym. To bardzo ważne pytanie, na które postaram się odpowiedzieć również tutaj.
Mediacja i psychoterapia są tym samym?
Mediacja i psychoterapia nie są tym samym. Od tego ważnego stwierdzenia należy zacząć. Są to zupełnie różne „procedury” prowadzone przez kogo innego, w innym celu na podstawie innego warsztatu. Obie mogą skończyć się w ten sposób, że zakończy się kryzys w małżeństwie. Dojdą do tego skutku – o ile tak się stanie – z innego miejsca, inną drogą, za pomocą innych środków. Ta zbieżność będzie niemal… przypadkowa.
Przeczytajcie znacznie więcej tutaj: Mediation and Psychotherapy – Distinguishing the Differences (JB Kelly) – dostęp przez stronę National Criminal Justice Reference Service (NCJRS): „In therapy, conflict itself is explored … in mediation, too much conflict can obstruct progress …” Office of Justice Programs Link: https://www.ojp.gov/ncjrs/virtual-library/abstracts/mediation-and-psychotherapy-distinguishing-differences oraz nieco lżejszy tekst: „Family therapy vs family mediation – what is best for my family?” Herrington Carmichael
Skoro więc mediacja nie jest psychoterapią, to warto zapytać, kim jest mediator.
Czy mediator jest psychologiem?
Mediator może być z wykształcenia psychologiem. Może być też prawnikiem, socjologiem, ekonomistą, filozofem, marketingowcem, operatorem koparki lub kierowcą autobusu. Jego wykształcenie nie ma znaczenia. Owszem, przed mediatorami sądowymi stawia się warunek wyższego wykształcenia, ale nie musi być ono kierunkowe. Ważne jest, by wchodząc w rolę mediatora skupić się na mediacji, a nie próbować wtłoczyć w nią tego, co wiąże się z wykształceniem lub drugim zawodem.
Ja jako adwokat mógłbym mieć naturalną tendencję do tego, żeby przyglądać się sprawom od strony prawnej i udawać sędziego, który mówi, kto ma rację. Byłby to karygodny błąd, bo mediacja nie polega na arbitralnym rozstrzyganiu sprawy, ale na zapewnieniu stronom przestrzeni i warunków do szukania rozwiązania. Tak samo mediator będący psychologiem lub psychoterapeutą nie powinien przysłowiowo kłaść stron na kozetce i zaczynać psychoterapii, ale ma to samo zadanie, co mediator z wykształceniem prawniczym. To zadanie jest jedno i niezmienne – bez względu na wykształcenie mediatora.
Kiedy sprawa nie nadaje się do mediacji, a do terapii?
Są sytuacje, w których sprawa nie nadaje się do mediacji. Jedną z nich są wskazania terapeutyczne. Mam na myśli, że jedna lub dwie osoby pozostające w sporze, powinny najpierw skorzystać z terapii, psychoterapii, terapii par. Dzieje się tak, gdy podłożem problemów nie jest różnica interesów.
Innymi słowy, do mediacji rodzinnej nadają się pary, które np. chcą się rozejść i omówić warunki rozstania: podział majątku, zasady wychowywania wspólnych dzieci, ponoszenie kosztów ich utrzymania, kontakty z nimi, całą logistykę, zasady komunikacji i wymiany informacji między nimi, kwestie władzy rodzicielskiej itp. W pewnym uproszczeniu – jeśli klamka już zapadła i chcemy uporządkować sprawy w nowej rzeczywistości w sposób świadomy, odpowiedzialny i racjonalny.
Natomiast, kiedy para przechodzi kryzys, są emocje, ludzie walczą sami ze sobą szukając odpowiedzi, czy chcą być w tym związku, na jakich zasadach. Zastanawiają się, czy kochają drugą osobę, czy są w stanie jej wybaczyć albo coś zmienić we własnym zachowaniu. Kiedy chcą sięgnąć do sfery uczuć, emocji, zaopiekować się nimi i wykonać pracę nad związkiem – to nie jest w moim odczuciu pole do pracy dla mediatora.
Mediacja i psychoterapia. Czy mediacja może pomóc uratować związek?
Tak, ale niejako „od zewnątrz”, podczas gdy psychoterapia czyni to „od wewnątrz”. Jeśli przyczyny kryzysu były zewnętrzne, mediacja pomagając usunąć tę zewnętrzną przyczynę, może przyczynić się do naprawy relacji. Przykładowo, jeśli przyczyną kryzysu jest podział ról w domu, kiedy to on tylko pracuje, nie ma go w domu, nie ma więzi z nią, ani z dziećmi, a ona tylko „siedzi” (uwielbiam to określenie!) w domu, to kryzys ten można spróbować naprawić w mediacji przez poszukanie rozwiązań, które ten podział zmienią w sposób satysfakcjonujący dla obu stron. Ale nie jest rolą mediatora wchodzenie w buty psychoterapeuty i próba pracy z relacją stron od tej strony.
Jeśli chcecie wiedzieć więcej, przeczytajcie „Mediacja jako forma wsparcia rodziny w budowaniu jej tożsamości” – K. Wojtanowicz-Huryn: „Mediacja jako forma wsparcia rodziny w budowaniu jej tożsamości”. https://monografie.upjp2.edu.pl/catalog/download/51/45/1089?inline=1&utm_source=chatgpt.com
Zdecydowanie polecam również wspaniałą książkę Moore’a – to klasyka gatunku: https://www.naukowa.pl/Ksiazki/mediacje-praktyczne-strategie-rozwiazywania-konfliktow-1227645 — wyd. Wolters Kluwer, rok 2016. naukowa.pl
Polecam Wam również odcinek mojego podcastu o rozwodach: https://open.spotify.com/episode/2tFXWTMd8zYQJUThYxm4M1?si=4dd25008e8cf42c8 oraz mój artykuł o roli adwokata w mediacjach rodzinnych:
Jeśli zastanawiasz się, czy Twoja sytuacja nadaje się do mediacji – napisz lub zadzwoń. Pomogę Ci ocenić, jaka forma wsparcia będzie dla Ciebie najlepsza: mediacja, negocjacje, czy może rozmowa z terapeutą.
📩 kancelaria@jakubieciwspolnicy.pl
📞 536 270 935
P.S. Obrazek ilustrujące wybrałem celowo. Proszę mi nie pisać, że Freud nie był psychoterapeutą. Ani mediatorem 🙂 Wiem o tym.

PODSTAWOWY BŁĄD ATRYBUCJI W SPRAWACH RODZINNYCH
W poprzednim artykule przedstawiłem podstawowy błąd atrybucji w pracy adwokata. Teraz – zgodnie z zapowiedzią, chciałem zająć się nim i jego znaczeniem w sporach rodzinnych. To właśnie na tym polu zbiera on przerażające żniwo, prowadzi do problemów komunikacyjnych, rozpadów małżeństw, cierpień dzieci i wielu innych tragedii, których można by uniknąć albo chociaż ograniczyć ich skutki. Zrozumienie jego mechanizmu jest jednym ze sposobów, które mogą sprawić, że zaczniemy wszyscy inaczej się postrzegać, a nasza komunikacja stanie się rzeczowa i przyjazna. Nie jest to żadne magiczne rozwiązanie, ale prosty mechanizm, którego świadomość może nam zwyczajnie pomóc. Dlatego o nim piszę.
Wstęp: gdy emocje przesłaniają obraz
Podstawowy błąd atrybucji jest bardzo widoczny w sprawach rodzinnych, gdzie łatwo o błędne wnioski. Kiedy druga strona reaguje złością, chłodem albo milczeniem, często myślimy: „robi mi to na złość”, „nie zależy jej”, „on zawsze taki był”.
To naturalne – ale również poznawczo niebezpieczne.
W ten sposób popełniamy podstawowy błąd atrybucji – przypisujemy zachowania innych ludzi ich charakterowi, zamiast okolicznościom, w jakich się znaleźli.
Ten niewidoczny mechanizm potrafi zamienić zwykłe nieporozumienie w trwający latami konflikt rodzinny. Błąd ten popełniamy wszyscy bez względu na wiek, inteligencję i wykształcenie. Jest on jedną z tzw. „pułapek myślenia”. Jego skutki w sporach rodzinnych są jednak wyjątkowo silne. I przykre.
Na czym polega podstawowy błąd atrybucji?
Przeczytajcie mój poprzedni wpis: https://jakubieciwspolnicy.pl/podstawowy-blad-atrybucji-w-pracy-adwokata/
🔹 Co to znaczy w praktyce?
Psychologowie społeczni (m.in. Daniel Kahneman, autor „Pułapek myślenia”) opisują podstawowy błąd atrybucji jako tendencję, by nadmiernie przypisywać znaczenie cechom osobowości, a zbyt mało – sytuacji i czynnikom zewnętrznym wobec drugiego człowieka.
Jeśli małżonek spóźnia się na spotkanie z dzieckiem, łatwo pomyśleć: „znowu pokazuje, że jest nieodpowiedzialny”, zamiast: „może naprawdę nie zdążył z pracy, na której bardzo mu zależy,, bo stara się zapewnić dzieciom stabilność i poczucie bezpieczeństwa.”
Takie myślenie utrwala nieufność i blokuje rozmowę. Jeśli przypisujemy zachowanie cechom charakteru, trudno nam znaleźć usprawiedliwienie lub choćby zrozumienie. Ustawiamy się automatycznie w kontrze wobec danej osoby i dostrzegamy źródło problemu właśnie w niej. A to z kolei jest paliwem dla konfliktu.
Więcej o tym mechanizmie przeczytasz tutaj:
- Verywell Mind – What Is the Fundamental Attribution Error?
- Simply Psychology – Attribution Theory Explained
Jak błąd atrybucji działa w konfliktach rodzinnych?
🔹 „On to robi specjalnie” – czyli potrzeba obwinienia drugiej strony
W trudnych emocjonalnie sytuacjach, takich jak rozwód czy spór o opiekę nad dziećmi, nasz umysł szuka prostych wyjaśnień.
Zamiast analizować okoliczności, szukamy „czarnego charakteru”.
To psychologiczna obrona – przypisując winę komuś innemu, zmniejszamy własny lęk i poczucie straty. Stawiamy się w ten sposób po „dobrej stronie”, a dzięki temu łatwiej usprawiedliwiamy drastyczne rozwiązania. Łatwiej jest nam również uniknąć potrzeby konfrontacji z argumentami drugiej strony. To bardzo wygodne, ale i bardzo niebezpieczne.
Ale w ten sposób zamieniamy relację i wspólny problem w pole walki. Każdy gest interpretujemy przez pryzmat złych intencji lub innych cech negatywnych „złodziej”, „idiotka”, „bałaganiarz”, „narcyzka” itp.
Zamiast współpracy przy ustalaniu planu wychowawczego, pojawia się rywalizacja o rację i kontrolę. Jeśli bowiem raz przypiszemy drugiej stronie cały szereg negatywnych cech, to będziemy odczuwali dwie potrzeby: 1) utwierdzania się w tym; 2) ochrony dzieci. I tu pojawia się problem…
🔹 Jak cierpią dzieci
Dzieci błyskawicznie wyczuwają napięcie emocjonalne między rodzicami.
Kiedy oboje trwają w przekonaniu, że „druga strona jest zła”, dziecko zostaje wciągnięte w emocjonalny trójkąt.
Nie rozumie, dlaczego musi wybierać – i często zaczyna przypisywać sobie winę. Rodzic odczuwa również napięcie dziecka i… przypisuje to złym cechom drugiego rodzica. A stąd droga do alienacji rodzicielskiej i dewastacji psychiki dziecka jest już bardzo prosta.
To właśnie efekt domina błędu atrybucji: fałszywe wyjaśnienia dorosłych tworzą rzeczywiste cierpienie u dzieci. Dziecko, obserwując dorosłych, uczy się tego samego mechanizmu – zaczyna przypisywać intencje zamiast szukać przyczyn. To może zaważyć na jego dorosłych relacjach.
Dlaczego trudno wyjść z błędu atrybucji?
🔹 Emocje wyłączają obiektywizm
Podczas rodzinnych sporów działamy w stresie. A stres ogranicza naszą zdolność do racjonalnej analizy. Potrafimy się łatwo „nakręcać” i szukać potwierdzenia swoich racji.
Kiedy emocje są silne, interpretujemy zachowania innych w sposób uproszczony: „on mnie atakuje”, „ona manipuluje”.
To naturalny mechanizm, ale jeśli trwa długo – niszczy relację.
Rodzina przestaje być systemem współpracy, a staje się polem walki, rywalizacji i krzywdy. Zdumiewające jest, jak łatwo przychodzi nam wówczas odhumanizowanie drugiej strony i usprawiedliwienie każdego niemal swojego zachowania.
🔹 Okopywanie się na pozycjach
Podstawowy błąd atrybucji prowadzi do eskalacji konfliktu.
Skoro wierzę, że druga strona działa ze złych pobudek, nie mam powodu, by z nią rozmawiać. Co więcej, zaskakująco łatwo przychodzi nam stwierdzenie, że z drugą stroną nie da się rozmawiać. Słyszę to co najmniej raz w tygodniu. Nie będę tego wątku rozwijał w tym miejscu, ale zostawiam link do swoich artykułów, które poświęciłem właśnie temu zjawisku:
https://jakubieciwspolnicy.pl/milczenie-odmowa-rozmow-to-nie-wygrana-lecz-kapitulacja/
Przez błąd atrybucji małżonek traktuje każde ustępstwo, jak porażkę, a każdą propozycję drugiej strony– jak manipulację. A przed manipulacją trzeba się bronić, prawda? A jak? Najłatwiej przez automatyczne odrzucanie wszystkiego, co powie lub zaproponuje druga strona. W efekcie powstaje spirala braku zaufania, która zamyka drogę do merytorycznej rozmowy. Każde zachowanie może być interpretowane, jako atak lub pułapka. Co więc zrobi nasz bohater? Będzie na nie adekwatnie odpowiadał. To już jest prosta droga do najgorszego.
Jak mediacja pomaga ograniczyć skutki podstawowego błędu atrybucji?
🔹 Perspektywa trzeciej osoby
Mediator nie ocenia stron, anie nie przyznaje racji żadnej z nich. Jego rolą jest stworzenie przestrzeni, w której obie strony mogą zrozumieć kontekst, a nie tylko intencje.
To właśnie w mediacji często pada zdanie: „Nigdy nie pomyślałem, że mogłaś to odebrać w ten sposób”. Mediator zadaje każdej ze stron pytania, które pomagają im dostrzec perspektywę drugiej. Dzięki mediacji można wyjść ze swojej bańki interpretacyjnej i emocjonanlnej. Jeśli mediacja przebiegnie pomyślnie, strony zaczynają oddzielać problem od człowieka i razem szukają rozwiązania wspólnego problemu. To jest wielka zmiana i pierwszy krok do wyjścia z błędnego koła interpretacji.
🔹 Zmiana narracji z „kto winny” na „co się stało?”
Dobrze poprowadzona mediacja pozwala przenieść uwagę z osądzania na analizę sytuacji.
Zamiast: „on zawsze taki był”, pojawia się: „co możemy zrobić, żeby to się nie powtórzyło?”.
To moment, w którym konflikt przestaje być moralnym pojedynkiem, a staje się problemem do rozwiązania.
Więcej o roli mediatora przeczytasz tutaj:
- Advocate Magazine – Cognitive Biases in Mediation
- American Bar Association – The Role of Mediators in Family Disputes
Podsumowanie
Podstawowy błąd atrybucji jest jak mgła, która zasłania prawdziwe przyczyny sporu oraz działa na niego, jak benzyna na ogień.
Nie widzimy sytuacji, tylko własne interpretacje. Przypisujemy drugiej stornie wszystkie najgorsze cechy, a przez to bardzo utrudniamy sobie komunikację. Nakładamy czarny filtr na wszystkie wypowiedzi i zachowania drugiej strony, co fatalnie wpływa na relacje rodzinne i sprzyja eskalacji konfliktu.
W sporach rodzinnych filtr ten jest szczególnie silny, bo za każdą decyzją stoją emocje, rozczarowania i nadzieje. Widać to wyraźnie, gdy strony mają dzieci.
Jeśli jednak potrafimy zobaczyć, że druga strona może działać nie ze złej woli, ale z trudnej sytuacji, pojawia się przestrzeń do dialogu.
A z dialogu – droga do porozumienia. Porozumienie nie oznacza przyznania racji drugiej stronie. Porozumienie nie jest przyznaniem się do błędu. Jest ono wypracowanym rozwiązaniem trudnej sytuacji z korzyścią dla obu stron. I dla ich dzieci.
W mojej pracy adwokata i mediatora zawsze zaczynam od próby wspólnego z Klientem zrozumienia kontekstu, a nie tylko osądzania drugiej strony. To pierwszy krok, by wytyczyć sensowną strategię prawną. Przychodzą do mnie często ludzie w trudnych chwilach i emocjach. Chcą walczyć. Moja rola jest trudna, gdyż chcę im pomóc, ale często musze uświadomić im skutki takiej walki, potem zapytać, czy napewno tego chcą, czy to jest właśnie ich cel? To są ważne i trudne rozmowy, które pozwalają jednak uniknąć wplątania się w ciężką walkę, która jest bardzo często niepotrzebna, bolesna i szkodliwa.
Przeczytajcie też:
Psychologia społeczna w sytuacji zagrożenia, I. Wolska-Zogata — analiza deformacji procesu atrybucji (w tym podstawowego błędu atrybucji) w warunkach stresu. Repozytorium Uniwersytetu Wrocławskiego
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę – „Diagnoza przemocy wobec dzieci w Polsce 2023”. Fundacja D
Instytut Wymiaru Sprawiedliwości – „Mediacja – sztuka kompromisu” (monografia/raport o mediacji w Polsce). iws.gov.pl
