
RÓŻNICE MIĘDZY MEDIACJĄ, ARBITRAŻEM A PROCESEM
Wśród tzw. Alternative Dispute Resolution (ADR), czyli alternatywnych sposobów rozwiązywania sporów, wyróżnia się m.in. arbitraż i mediację. Obie te formy stanowią alternatywę wobec postępowania sądowego, lecz nie są ze sobą tożsame. Bywa jednak, że w języku potocznym są mylone. W tym artykule wyjaśniam, na czym polegają zasadnicze różnice między mediacją, arbitrażem a procesem sądowym oraz kiedy warto sięgnąć po każde z tych rozwiązań.
CZYM JEST MEDIACJA?
Różnice między mediacją arbitrażem a postępowaniem sądowym są istotne. O mediacji pisałem już wielokrotnie. W tych tekstach odwołuję się m.in. do własnych doświadczeń, które zbieram jako mediator oraz pełnomocnik stron w postępowaniach sądowych i mediacyjnych. Rozwiązywaniem sporów i negocjacjami zajmuję się od kilkunastu lat. Nie mam jeszcze doświadczenia w postępowaniach arbitrażowych, więc to, co o nich piszę, opieram na teorii. Nie zmienia to faktu, że jestem do nich przychylnie nastawiony. Zostawiam Wam tu linki do kilku moich przykładowych tekstów:
Tutaj więc nie będę tego wszystkiego powtarzał. Napiszę tylko, że mediacja jest sposobem rozwiązania sporów, który jest całkowicie dobrowolny, odformalizowany, poufny, odpłatny, a jego celem nie jest rozstrzygnięcie sporu, a właśnie jego rozwiązanie. Co więcej, podstawą tego rozwiązania jest porozumienie wypracowane przez strony, które nie może być z prawem sprzeczne, ale jego podstawą wcale nie muszą być normy prawne. Mediacja nie polega na wymianie argumentów w celu przekonania kogokolwiek, ale na przedstawianiu swojego punktu widzenia, otwierania się na punkt widzenia drugiej strony i wspólnym szukaniu rozwiązania. Więcej o mediacji możecie przeczytać również tutaj:
https://www.gov.pl/web/sprawiedliwosc/miedzynarodowe-i-polskie-standardy-dotyczace-mediacji
Czym jest arbitraż?
Arbitraż łączy w sobie pewne cechy postępowania sądowego i mediacji. Jest czymś „po środku”. Oczywiście, ma własne, charakterystyczne cechy. Postępowanie arbitrażowe jest również odpłatne – to jasne. Jest znacznie bardziej sformalizowane niż mediacja, ale mniej sformalizowane niż proces sądowy.
W arbitrażu dochodzi jednak do rozstrzygnięcia sporu, a więc przyznaniu racji jednej ze stron. Dokonuje tego tzw arbiter, czyli osoba pełniąca funkcję podobną do sędziego. Jest on jednak wyznaczany lub wybierany przez strony (czasem każda z nich powołuje po jednym, a ci dwaj wybierają trzeciego arbitra). Jednakże rozstrzygnięcia arbitrażowego zapadają w znaczne mierze w oparciu o „miękkie normy”, jakimi są zwyczaje, dobre obyczaje, zasady słuszności. Te reguły postępowania występują również w procesie sądowym, ale znacznie ustępują tzw. normom twardym, wynikającym z normatywnych aktów prawnych.
Postępowanie arbitrażowe jest co do zasady jednak znacznie szybsze i mniej sformalizowane od procesu sądowego, ale znacznie bardziej sformalizowane od mediacji. Jakby nie było, jest formą procesu nastawionego na polemikę między stronami i rozstrzygniecie sporu zamiast poszukiwania rozwiązania.
Arbitraż jest zawsze dobrowolny, ale prowadzi się go na podstawie tzw. zapisu na sąd polubowny – który najczęściej występuje w umowie między stronami. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby strony, które wcześniej zapisu na sąd polubowny nie uczyniły, wspólnie poddały swój spór pod jego rozstrzygnięcie już potem.
Więcej o arbitrażu przeczytacie tutaj:
Różnice między mediacją arbitrażem a postępowaniem sądowym
Poniżej przedstawiam Wam tabelę z porównaniem postępowania sądowego, arbitrażowego i mediacji. Zobaczcie sami, jakie są między nimi różnice.
| Kryterium | Postępowanie sądowe | Arbitraż | Mediacja |
|---|---|---|---|
| Charakter | Publiczne postępowanie oparte na przepisach prawa procesowego. | Prywatne postępowanie prowadzone przez wybranego arbitra lub sąd polubowny. | Dobrowolny, nieformalny proces oparty na dialogu stron przy udziale mediatora. |
| Dobrowolność | Uczestnictwo wynika z wszczęcia postępowania (pozew). Nie jest dobrowolne w sensie wyboru trybu. | Zazwyczaj dobrowolny — na podstawie zapisu na sąd polubowny lub umowy stron. | Całkowicie dobrowolna — strony mogą rozpocząć i zakończyć mediację w dowolnym momencie. |
| Decyzyjność | Orzeczenie wydaje sąd (sędzia), decyzja jest jednostronna i wiążąca. | Orzeczenie wydaje arbiter (wyrok arbitrażowy), zwykle wiążące dla stron. | Decyzję wypracowują same strony — mediator nie narzuca rozstrzygnięcia. |
| Formalizm | Wysoki — ścisłe procedury, terminy i zasady dowodowe. | Umiarkowany — mniej formalny niż postępowanie sądowe, ale z zachowaniem określonych reguł. | Niski — elastyczne zasady procesowe, dostosowane do potrzeb stron. |
| Czas trwania | Zazwyczaj długi — miesiące lub lata, zależnie od skomplikowania sprawy i obciążenia sądów. | Zazwyczaj krótszy niż postępowanie sądowe, choć zależy od sprawy i terminarza arbitrów. | Najkrótszy — często kończy się w ciągu kilku spotkań lub kilkunastu tygodni. |
| Koszty | Wysokie — opłaty sądowe, koszty pełnomocników, biegłych i innych ekspertów. | Wysokie lub umiarkowane — wynagrodzenie arbitra, koszty administracyjne sądu polubownego, pełnomocnicy. | Niskie w porównaniu z procesem i arbitrażem — honorarium mediatora i ewentualne koszty organizacyjne. |
| Poufność | Postępowanie jawne (z wyjątkiem spraw, które przepisy wyłączają z jawności). | Poufne — zwykle procedury i orzeczenia są objęte klauzulą poufności. | Poufne — mediator i strony zobowiązują się do zachowania poufności przebiegu mediacji. |
| Relacje między stronami | Często ulegają pogorszeniu z powodu adversarialnego charakteru postępowania. | Może być zachowana przyzwoita współpraca; jednak arbitraż ma charakter rozstrzygający i bywa konkurencyjny. | Sprzyja odbudowie relacji i poprawie komunikacji między stronami. |
| Elastyczność rozwiązań | Ograniczona — sąd stosuje przepisy prawa i wydaje orzeczenia zgodne z obowiązującymi normami. | Większa — strony i arbiter mogą kształtować rozwiązania bardziej elastycznie (np. uwzględniając zasady słuszności). | Bardzo duża — rozwiązania tworzone są według potrzeb stron (np. rozłożenie spłaty, warunki współpracy). |
| Kontrola orzeczenia / ugody | Możliwa apelacja i skarga kasacyjna (w zależności od rodzaju sprawy i instancji). | Ograniczona kontrola sądowa — skarga o uchylenie wyroku arbitrażowego jest możliwa w wąskim zakresie. | Brak standardowego środka zaskarżenia — strony same decydują o przyjęciu ugody; ugoda zatwierdzona przez sąd staje się wykonalna. |
| Wykonalność rozstrzygnięcia | Wyrok sądu powszechnego ma moc egzekucyjną i jest bezpośrednio wykonalny. | Wyrok arbitrażowy ma moc wykonalną — zwykle po nadaniu mu klauzuli wykonalności przez sąd (procedura uznania/egzekucji w zależności od jurysdykcji). | Ugoda zawarta w mediacji jest wykonalna po jej zatwierdzeniu przez sąd lub po sporządzeniu jej w formie mającej moc tytułu egzekucyjnego (np. ugoda sądowa, akt notarialny z klauzulą wykonalności). |
Co z tego wynika?
Mediacja może być nie tylko alternatywą dla procesu sądowego, lecz także jego uzupełnieniem — sądy coraz częściej kierują strony do mediacji już w trakcie procesu. Arbitraż zaś jest szczególnie przydatny w sporach gospodarczych, zwłaszcza międzynarodowych, gdy liczy się poufność i specjalistyczna wiedza arbitrów.
Można więc zadać pytanie, co jest najlepsze? Nie ma jednej odpowiedzi. Mediacja jest nakierowana na zachowanie bądź poprawę relacji i wspólne projektowanie rozwiązania problemu. W sądzie nie skupiamy się na jego rozwiązaniu, ale na walce z drugą stroną i prześciganiu się w tym, kto przekona sędziego do własnych racji. Tak więc, arbitraż jest rozwiązaniem pośrednim, ale moim zdaniem znacznie bliżej mu jednak do postępowania sądowego.
Szukacie źródeł do porównania mediacji, arbitrażu i postępowania sądowego?
Jeśli tak, możecie skorzystać ze źródeł, które dla Was przygotowałem. To zestaw najbardziej wiarygodnych źródeł, które warto poznać:
- „Mediation vs. Arbitration vs. Litigation: What’s the Difference?” – FindLaw (USA)
→ https://www.findlaw.com/adr/mediation/mediation-vs-arbitration-vs-litigation-whats-the-difference.htmlFindLaw - „Arbitration vs. Mediation – Explaining the Differences” – Office of Justice Programs / National Criminal Justice Reference Service (NCJRS)
→ https://www.ojp.gov/ncjrs/virtual-library/abstracts/arbitration-vs-mediation-explaining-differences Office of Justice Programs - „Litigation Dispute Resolution Comparative Guide – United States” – Mondaq
→ https://www.mondaq.com/unitedstates/litigation-mediation-arbitration/1076524/litigation-dispute-resolution-comparative-guide Mondaq - „Secondary Sources – Alternative Dispute Resolution (ADR)” – Arizona State University College of Law (ASU LibGuides)
→ https://libguides.law.asu.edu/ADR libguides.law.asu.edu - „Difference Between Arbitration, Mediation, and Litigation” – BrewerLong
→ https://brewerlong.com/information/difference-between-arbitration-mediation-and-litigation/
Różnice między mediacją arbitrażem a postępowaniem sądowym – artykuły naukowe
Oto trzy artykuły naukowe głównie z USA, które dotyczą porównania mediacji, arbitrażu i postępowania sądowego. Część może być dostępna w pełnym tekście (PDF) lub za pośrednictwem bibliotek:
- Evolving Perceptions and Use of Mediation, Arbitration, and Conflict Management: Survey and Commentary – T. J. Stipanowich. „Evolving Perceptions and Use of Mediation, Arbitration, and Conflict Management Practice and Research”. 2017. PDF dostępny. Journals Harvard Law
- Omówienie ewolucji mediacji i arbitrażu w USA.
- Review historyczny oraz analiza trendów w ADR.
- Link: [PDF] https://journals.law.harvard.edu/hnlr/wp-content/uploads/sites/91/19HarvNegotLRev1-Stipanowich-Lamare.pdf Journals Harvard Law
- Comparing Federal Government Litigation and ADR Outcomes – Autorzy: (nie podano w streszczeniu) „Dispute Resolution and the Vanishing Trial: Comparing Federal Government Litigation and ADR Outcomes”. 2009. PDF dostępny. sidley.com
- Analiza przypadków w USA: porównanie procesu sądowego i ADR w sprawach, w których uczestniczyła amerykańska administracja.
- Przydatny w kontekście: praktyczne konsekwencje wyboru ADR a proces sądowy.
- Link: [PDF] https://www.sidley.com/~/media/files/publications/2009/01/dispute-resolution-and-the-vanishing-trial-compa__/files/view-article/fileattachment/govlitadroutcomes.pdf sidley.com
- Med‑Arb and the Legalization of ADR – Brian A. Pappas. „Med-Arb and the Legalization of ADR”. Spring 2015 (USA). PDF dostępny. Journals Harvard Law
- Analiza hybrydowego procesu mediacji/arbitrażu („med-arb”) w kontekście USA.
- Link: [PDF] https://journals.law.harvard.edu/hnlr/wp-content/uploads/sites/91/HNR104_crop.pdf Journals Harvard Law
Jeśli potrzebujecie pomocy w rozwiązaniu sporu, skontaktujcie się z nami. Jesteśmy od tego, żeby Wam pomóc.
📩 kancelaria@jakubieciwspolnicy.pl
📞 536 270 935
Zapraszamy do współpracy!

WYJŚCIE WSPÓLNIKA ZE SPÓŁKI JAWNEJ
Jedno jest pewne – zakończenie współpracy między wspólnikami spółki jawnej jest znacznie trudniejsze i ciekawsze, niż jej rozpoczęcie. Niestety, większość osób zaczyna o tym myśleć dopiero, gdy zaczynają się problemy. Mogą one być związane z różnicą zdań między wspólnikami lub czynnikami zewnętrznymi. Bez względu na to, dlaczego wspólnik decyduje się na zakończenie współpracy, trzeba sobie odpowiedzieć na kilka bardzo ważnych pytań.
Wyjście ze spółki jawnej – czyli kto zostaje, a kto wychodzi?
Wyjście ze spółki jawnej – czyli… kto zostaje, a kto wychodzi? To jest kluczowe pytanie. Jak mamy rozumieć zakończenie współpracy? Ja odchodzę, a Ty bierzesz firmę? Czy może odwrotnie? W grę wchodzi również sprzedaż spółki lub jej majątku, a potem likwidacja i podział nadwyżki między wspólników. Trudność polega na tym, że wspólnicy mogą mieć różne plany i wizje. Nie powinno to dziwić, skoro dochodzi do zakończenia współpracy. Może być tak, że każdy z nich będzie chciał dalej prowadzić firmę i pozbyć się swojego wspólnika. W innym przypadku będzie odwrotnie – każdy z nich będzie chciał zostać spłacony przez drugiego i zająć się czymś innym.
Negocjacje mogą trwać długo, jednak metoda faktów dokonanych okazuje się tu nadzwyczaj skuteczna. Często impas będzie przerwany dopiero przez oświadczenie o wypowiedzeniu umowy spółki. Kiedy indziej przez żądanie wyłączenia wspólnika przez sąd albo żądanie rozwiązania spółki w trybie art. 63 k.s.h. Różnica między tymi trybami jest zasadnicza. Wszystkie prowadzą do zakończenia współpracy, ale są różne przesłanki ich uruchomienia i realizacji. W końcu – co może okazać się kluczowe, jeden z nich oznacza, że ja wychodzę, a Ty zostajesz. Drugi zaś – może skutkować rozwiązaniem odwrotnym.
Może wreszcie jeden ze wspólników będzie chciał zwyczajnie „sprzedać swoje udziały” osobie trzeciej? Używam cudzysłowu, bo ta umowa nie jest do końca umową sprzedaży, a już z pewnością nie dotyczy udziałów w rozumieniu, jakim kodeks spółek handlowych posługuje się w odniesieniu do spółki z o.o. Idea jest jednak podobna.
Wyjście ze spółki jawnej – o czym należy pamiętać?
Pieniądze są oczywiście ważne, ale równie ważna jest druga strona równania – tj. odpowiedź na pytanie – za co mają one być zapłacone? Wspólnicy powinni więc ustalić między innymi zasady odpowiedzialności za zobowiązania spółki – istniejące lub te, które ujawnią się dopiero w przyszłości. Koniecznie trzeba zająć się zakazem konkurencji i zachowaniem tajemnicy przedsiębiorstwa. Dobrze jest określić tryb spłaty, zabezpieczenie roszczeń, być może kary umowne na wypadek gdyby np. oświadczenia co do stanu spółki okazały się nieprawdziwe.
Negocjując kwotę rozliczenia trzeba mieć koniecznie na względzie te i inne elementy istotne dla całej transakcji. W przeciwnym razie targujemy się o cenę nie wiedząc, za co płacimy. Trzeba znać zasady określone przez k.s.h. i kodeks cywilny i wiedzieć, które z nich można zmienić w porozumieniu tak, aby lepiej zabezpieczały interesy stron transakcji. Inne będą zasady w przypadku zbycia ogółu praw i obowiązków w trybie art. 10 k.s.h. Jeszcze inne określać będą tryb i zasady rozliczenia z występującym wspólnikiem, który wypowiedział umowę spółki. Inaczej wygląda rozliczenie ze spadkobiercami zmarłego wspólnika. Jeszcze inaczej w końcu wygląda rozliczenie ze wspólnikiem wyłączonym na podstawie orzeczenia sądu z ważnych przyczyn leżących po jego stronie.
Przepisy, o których piszę, możecie sprawdzić w kodeksie spółek handlowych: 👉 https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20000941037/U/D20001037Lj.pdf
Podstawowe informacje o spółce jawnej znajdziecie tutaj:
https://www.biznes.gov.pl/pl/portal/00161
Jeśli nie macie ochoty czytać, a wolicie posłuchać, polecę Wam odcinek mojego podcastu o przyczynach nieporozumień między wspólnikami:
W końcu, możecie przeczytać coś extra: Drivers of and barriers to partner switch in interfirm alliances: a conceptual model (Journal of Business Economics, 2020) – artykuł o tym, dlaczego i jak wspólnicy kończą współpracę oraz jakie mechanizmy temu sprzyjają. SpringerLink
To już jest pozycja naukowa z górnej półki. Podobnie, jak ta: https://link.springer.com/article/10.1007/s11573-019-00965-y?utm_source=chatgpt.com
Zaproszenie do kontaktu
Te uwagi są oczywiście bardzo ogólne. Starałem się pokazać Wam, że możliwości jest naprawdę wiele – o kilku nawet nie wspomniałem. Każdy z tych trybów rządzi się swoimi prawami i może być przeprowadzony na wiele różnych sposobów – w zależności od potrzeb, wyobraźni, możliwości i przebojowości wszystkich zainteresowanych.
Każdy przypadek zakończenia współpracy wspólników jest inny. Naszym zadaniem jest znaleźć rozwiązanie, które ochroni Twój interes – prawnie i finansowo.
📩 kancelaria@jakubieciwspolnicy.pl
📞 536 270 935
Chcecie przeczytać coś więcej o spółce jawnej? Proszę bardzo, oto kilka moich tekstów:

MEDIACJA RODZINNA A PSYCHOTERAPIA LUB TERAPIA PAR
Wczoraj miałem przyjemność długo rozmawiać z jednym Klientem. Zapytał mnie, czy w ramach mediacji lub negocjacji mógłbym pomóc mu w rozmowach z żoną. Państwo przechodzą przez poważny kryzys relacji. Szybko okazało się, że nie potrzebuje on mojej pomocy, jakiej mógłbym mu udzielić jako adwokat lub mediator. On potrzebował wsparcia na poziomie psychologicznym, terapeutycznym. Jego celem była praca nad uratowaniem tego związku. W pewnym momencie zapytał mnie, czy mediacje rodzinne i terapia par nie są tym samym. To bardzo ważne pytanie, na które postaram się odpowiedzieć również tutaj.
Mediacja i psychoterapia są tym samym?
Mediacja i psychoterapia nie są tym samym. Od tego ważnego stwierdzenia należy zacząć. Są to zupełnie różne „procedury” prowadzone przez kogo innego, w innym celu na podstawie innego warsztatu. Obie mogą skończyć się w ten sposób, że zakończy się kryzys w małżeństwie. Dojdą do tego skutku – o ile tak się stanie – z innego miejsca, inną drogą, za pomocą innych środków. Ta zbieżność będzie niemal… przypadkowa.
Przeczytajcie znacznie więcej tutaj: Mediation and Psychotherapy – Distinguishing the Differences (JB Kelly) – dostęp przez stronę National Criminal Justice Reference Service (NCJRS): „In therapy, conflict itself is explored … in mediation, too much conflict can obstruct progress …” Office of Justice Programs Link: https://www.ojp.gov/ncjrs/virtual-library/abstracts/mediation-and-psychotherapy-distinguishing-differences oraz nieco lżejszy tekst: „Family therapy vs family mediation – what is best for my family?” Herrington Carmichael
Skoro więc mediacja nie jest psychoterapią, to warto zapytać, kim jest mediator.
Czy mediator jest psychologiem?
Mediator może być z wykształcenia psychologiem. Może być też prawnikiem, socjologiem, ekonomistą, filozofem, marketingowcem, operatorem koparki lub kierowcą autobusu. Jego wykształcenie nie ma znaczenia. Owszem, przed mediatorami sądowymi stawia się warunek wyższego wykształcenia, ale nie musi być ono kierunkowe. Ważne jest, by wchodząc w rolę mediatora skupić się na mediacji, a nie próbować wtłoczyć w nią tego, co wiąże się z wykształceniem lub drugim zawodem.
Ja jako adwokat mógłbym mieć naturalną tendencję do tego, żeby przyglądać się sprawom od strony prawnej i udawać sędziego, który mówi, kto ma rację. Byłby to karygodny błąd, bo mediacja nie polega na arbitralnym rozstrzyganiu sprawy, ale na zapewnieniu stronom przestrzeni i warunków do szukania rozwiązania. Tak samo mediator będący psychologiem lub psychoterapeutą nie powinien przysłowiowo kłaść stron na kozetce i zaczynać psychoterapii, ale ma to samo zadanie, co mediator z wykształceniem prawniczym. To zadanie jest jedno i niezmienne – bez względu na wykształcenie mediatora.
Kiedy sprawa nie nadaje się do mediacji, a do terapii?
Są sytuacje, w których sprawa nie nadaje się do mediacji. Jedną z nich są wskazania terapeutyczne. Mam na myśli, że jedna lub dwie osoby pozostające w sporze, powinny najpierw skorzystać z terapii, psychoterapii, terapii par. Dzieje się tak, gdy podłożem problemów nie jest różnica interesów.
Innymi słowy, do mediacji rodzinnej nadają się pary, które np. chcą się rozejść i omówić warunki rozstania: podział majątku, zasady wychowywania wspólnych dzieci, ponoszenie kosztów ich utrzymania, kontakty z nimi, całą logistykę, zasady komunikacji i wymiany informacji między nimi, kwestie władzy rodzicielskiej itp. W pewnym uproszczeniu – jeśli klamka już zapadła i chcemy uporządkować sprawy w nowej rzeczywistości w sposób świadomy, odpowiedzialny i racjonalny.
Natomiast, kiedy para przechodzi kryzys, są emocje, ludzie walczą sami ze sobą szukając odpowiedzi, czy chcą być w tym związku, na jakich zasadach. Zastanawiają się, czy kochają drugą osobę, czy są w stanie jej wybaczyć albo coś zmienić we własnym zachowaniu. Kiedy chcą sięgnąć do sfery uczuć, emocji, zaopiekować się nimi i wykonać pracę nad związkiem – to nie jest w moim odczuciu pole do pracy dla mediatora.
Mediacja i psychoterapia. Czy mediacja może pomóc uratować związek?
Tak, ale niejako „od zewnątrz”, podczas gdy psychoterapia czyni to „od wewnątrz”. Jeśli przyczyny kryzysu były zewnętrzne, mediacja pomagając usunąć tę zewnętrzną przyczynę, może przyczynić się do naprawy relacji. Przykładowo, jeśli przyczyną kryzysu jest podział ról w domu, kiedy to on tylko pracuje, nie ma go w domu, nie ma więzi z nią, ani z dziećmi, a ona tylko „siedzi” (uwielbiam to określenie!) w domu, to kryzys ten można spróbować naprawić w mediacji przez poszukanie rozwiązań, które ten podział zmienią w sposób satysfakcjonujący dla obu stron. Ale nie jest rolą mediatora wchodzenie w buty psychoterapeuty i próba pracy z relacją stron od tej strony.
Jeśli chcecie wiedzieć więcej, przeczytajcie „Mediacja jako forma wsparcia rodziny w budowaniu jej tożsamości” – K. Wojtanowicz-Huryn: „Mediacja jako forma wsparcia rodziny w budowaniu jej tożsamości”. https://monografie.upjp2.edu.pl/catalog/download/51/45/1089?inline=1&utm_source=chatgpt.com
Zdecydowanie polecam również wspaniałą książkę Moore’a – to klasyka gatunku: https://www.naukowa.pl/Ksiazki/mediacje-praktyczne-strategie-rozwiazywania-konfliktow-1227645 — wyd. Wolters Kluwer, rok 2016. naukowa.pl
Polecam Wam również odcinek mojego podcastu o rozwodach: https://open.spotify.com/episode/2tFXWTMd8zYQJUThYxm4M1?si=4dd25008e8cf42c8 oraz mój artykuł o roli adwokata w mediacjach rodzinnych:
Jeśli zastanawiasz się, czy Twoja sytuacja nadaje się do mediacji – napisz lub zadzwoń. Pomogę Ci ocenić, jaka forma wsparcia będzie dla Ciebie najlepsza: mediacja, negocjacje, czy może rozmowa z terapeutą.
📩 kancelaria@jakubieciwspolnicy.pl
📞 536 270 935
P.S. Obrazek ilustrujące wybrałem celowo. Proszę mi nie pisać, że Freud nie był psychoterapeutą. Ani mediatorem 🙂 Wiem o tym.

PODSTAWOWY BŁĄD ATRYBUCJI W SPRAWACH RODZINNYCH
W poprzednim artykule przedstawiłem podstawowy błąd atrybucji w pracy adwokata. Teraz – zgodnie z zapowiedzią, chciałem zająć się nim i jego znaczeniem w sporach rodzinnych. To właśnie na tym polu zbiera on przerażające żniwo, prowadzi do problemów komunikacyjnych, rozpadów małżeństw, cierpień dzieci i wielu innych tragedii, których można by uniknąć albo chociaż ograniczyć ich skutki. Zrozumienie jego mechanizmu jest jednym ze sposobów, które mogą sprawić, że zaczniemy wszyscy inaczej się postrzegać, a nasza komunikacja stanie się rzeczowa i przyjazna. Nie jest to żadne magiczne rozwiązanie, ale prosty mechanizm, którego świadomość może nam zwyczajnie pomóc. Dlatego o nim piszę.
Wstęp: gdy emocje przesłaniają obraz
Podstawowy błąd atrybucji jest bardzo widoczny w sprawach rodzinnych, gdzie łatwo o błędne wnioski. Kiedy druga strona reaguje złością, chłodem albo milczeniem, często myślimy: „robi mi to na złość”, „nie zależy jej”, „on zawsze taki był”.
To naturalne – ale również poznawczo niebezpieczne.
W ten sposób popełniamy podstawowy błąd atrybucji – przypisujemy zachowania innych ludzi ich charakterowi, zamiast okolicznościom, w jakich się znaleźli.
Ten niewidoczny mechanizm potrafi zamienić zwykłe nieporozumienie w trwający latami konflikt rodzinny. Błąd ten popełniamy wszyscy bez względu na wiek, inteligencję i wykształcenie. Jest on jedną z tzw. „pułapek myślenia”. Jego skutki w sporach rodzinnych są jednak wyjątkowo silne. I przykre.
Na czym polega podstawowy błąd atrybucji?
Przeczytajcie mój poprzedni wpis: https://jakubieciwspolnicy.pl/podstawowy-blad-atrybucji-w-pracy-adwokata/
🔹 Co to znaczy w praktyce?
Psychologowie społeczni (m.in. Daniel Kahneman, autor „Pułapek myślenia”) opisują podstawowy błąd atrybucji jako tendencję, by nadmiernie przypisywać znaczenie cechom osobowości, a zbyt mało – sytuacji i czynnikom zewnętrznym wobec drugiego człowieka.
Jeśli małżonek spóźnia się na spotkanie z dzieckiem, łatwo pomyśleć: „znowu pokazuje, że jest nieodpowiedzialny”, zamiast: „może naprawdę nie zdążył z pracy, na której bardzo mu zależy,, bo stara się zapewnić dzieciom stabilność i poczucie bezpieczeństwa.”
Takie myślenie utrwala nieufność i blokuje rozmowę. Jeśli przypisujemy zachowanie cechom charakteru, trudno nam znaleźć usprawiedliwienie lub choćby zrozumienie. Ustawiamy się automatycznie w kontrze wobec danej osoby i dostrzegamy źródło problemu właśnie w niej. A to z kolei jest paliwem dla konfliktu.
Więcej o tym mechanizmie przeczytasz tutaj:
- Verywell Mind – What Is the Fundamental Attribution Error?
- Simply Psychology – Attribution Theory Explained
Jak błąd atrybucji działa w konfliktach rodzinnych?
🔹 „On to robi specjalnie” – czyli potrzeba obwinienia drugiej strony
W trudnych emocjonalnie sytuacjach, takich jak rozwód czy spór o opiekę nad dziećmi, nasz umysł szuka prostych wyjaśnień.
Zamiast analizować okoliczności, szukamy „czarnego charakteru”.
To psychologiczna obrona – przypisując winę komuś innemu, zmniejszamy własny lęk i poczucie straty. Stawiamy się w ten sposób po „dobrej stronie”, a dzięki temu łatwiej usprawiedliwiamy drastyczne rozwiązania. Łatwiej jest nam również uniknąć potrzeby konfrontacji z argumentami drugiej strony. To bardzo wygodne, ale i bardzo niebezpieczne.
Ale w ten sposób zamieniamy relację i wspólny problem w pole walki. Każdy gest interpretujemy przez pryzmat złych intencji lub innych cech negatywnych „złodziej”, „idiotka”, „bałaganiarz”, „narcyzka” itp.
Zamiast współpracy przy ustalaniu planu wychowawczego, pojawia się rywalizacja o rację i kontrolę. Jeśli bowiem raz przypiszemy drugiej stronie cały szereg negatywnych cech, to będziemy odczuwali dwie potrzeby: 1) utwierdzania się w tym; 2) ochrony dzieci. I tu pojawia się problem…
🔹 Jak cierpią dzieci
Dzieci błyskawicznie wyczuwają napięcie emocjonalne między rodzicami.
Kiedy oboje trwają w przekonaniu, że „druga strona jest zła”, dziecko zostaje wciągnięte w emocjonalny trójkąt.
Nie rozumie, dlaczego musi wybierać – i często zaczyna przypisywać sobie winę. Rodzic odczuwa również napięcie dziecka i… przypisuje to złym cechom drugiego rodzica. A stąd droga do alienacji rodzicielskiej i dewastacji psychiki dziecka jest już bardzo prosta.
To właśnie efekt domina błędu atrybucji: fałszywe wyjaśnienia dorosłych tworzą rzeczywiste cierpienie u dzieci. Dziecko, obserwując dorosłych, uczy się tego samego mechanizmu – zaczyna przypisywać intencje zamiast szukać przyczyn. To może zaważyć na jego dorosłych relacjach.
Dlaczego trudno wyjść z błędu atrybucji?
🔹 Emocje wyłączają obiektywizm
Podczas rodzinnych sporów działamy w stresie. A stres ogranicza naszą zdolność do racjonalnej analizy. Potrafimy się łatwo „nakręcać” i szukać potwierdzenia swoich racji.
Kiedy emocje są silne, interpretujemy zachowania innych w sposób uproszczony: „on mnie atakuje”, „ona manipuluje”.
To naturalny mechanizm, ale jeśli trwa długo – niszczy relację.
Rodzina przestaje być systemem współpracy, a staje się polem walki, rywalizacji i krzywdy. Zdumiewające jest, jak łatwo przychodzi nam wówczas odhumanizowanie drugiej strony i usprawiedliwienie każdego niemal swojego zachowania.
🔹 Okopywanie się na pozycjach
Podstawowy błąd atrybucji prowadzi do eskalacji konfliktu.
Skoro wierzę, że druga strona działa ze złych pobudek, nie mam powodu, by z nią rozmawiać. Co więcej, zaskakująco łatwo przychodzi nam stwierdzenie, że z drugą stroną nie da się rozmawiać. Słyszę to co najmniej raz w tygodniu. Nie będę tego wątku rozwijał w tym miejscu, ale zostawiam link do swoich artykułów, które poświęciłem właśnie temu zjawisku:
https://jakubieciwspolnicy.pl/milczenie-odmowa-rozmow-to-nie-wygrana-lecz-kapitulacja/
Przez błąd atrybucji małżonek traktuje każde ustępstwo, jak porażkę, a każdą propozycję drugiej strony– jak manipulację. A przed manipulacją trzeba się bronić, prawda? A jak? Najłatwiej przez automatyczne odrzucanie wszystkiego, co powie lub zaproponuje druga strona. W efekcie powstaje spirala braku zaufania, która zamyka drogę do merytorycznej rozmowy. Każde zachowanie może być interpretowane, jako atak lub pułapka. Co więc zrobi nasz bohater? Będzie na nie adekwatnie odpowiadał. To już jest prosta droga do najgorszego.
Jak mediacja pomaga ograniczyć skutki podstawowego błędu atrybucji?
🔹 Perspektywa trzeciej osoby
Mediator nie ocenia stron, anie nie przyznaje racji żadnej z nich. Jego rolą jest stworzenie przestrzeni, w której obie strony mogą zrozumieć kontekst, a nie tylko intencje.
To właśnie w mediacji często pada zdanie: „Nigdy nie pomyślałem, że mogłaś to odebrać w ten sposób”. Mediator zadaje każdej ze stron pytania, które pomagają im dostrzec perspektywę drugiej. Dzięki mediacji można wyjść ze swojej bańki interpretacyjnej i emocjonanlnej. Jeśli mediacja przebiegnie pomyślnie, strony zaczynają oddzielać problem od człowieka i razem szukają rozwiązania wspólnego problemu. To jest wielka zmiana i pierwszy krok do wyjścia z błędnego koła interpretacji.
🔹 Zmiana narracji z „kto winny” na „co się stało?”
Dobrze poprowadzona mediacja pozwala przenieść uwagę z osądzania na analizę sytuacji.
Zamiast: „on zawsze taki był”, pojawia się: „co możemy zrobić, żeby to się nie powtórzyło?”.
To moment, w którym konflikt przestaje być moralnym pojedynkiem, a staje się problemem do rozwiązania.
Więcej o roli mediatora przeczytasz tutaj:
- Advocate Magazine – Cognitive Biases in Mediation
- American Bar Association – The Role of Mediators in Family Disputes
Podsumowanie
Podstawowy błąd atrybucji jest jak mgła, która zasłania prawdziwe przyczyny sporu oraz działa na niego, jak benzyna na ogień.
Nie widzimy sytuacji, tylko własne interpretacje. Przypisujemy drugiej stornie wszystkie najgorsze cechy, a przez to bardzo utrudniamy sobie komunikację. Nakładamy czarny filtr na wszystkie wypowiedzi i zachowania drugiej strony, co fatalnie wpływa na relacje rodzinne i sprzyja eskalacji konfliktu.
W sporach rodzinnych filtr ten jest szczególnie silny, bo za każdą decyzją stoją emocje, rozczarowania i nadzieje. Widać to wyraźnie, gdy strony mają dzieci.
Jeśli jednak potrafimy zobaczyć, że druga strona może działać nie ze złej woli, ale z trudnej sytuacji, pojawia się przestrzeń do dialogu.
A z dialogu – droga do porozumienia. Porozumienie nie oznacza przyznania racji drugiej stronie. Porozumienie nie jest przyznaniem się do błędu. Jest ono wypracowanym rozwiązaniem trudnej sytuacji z korzyścią dla obu stron. I dla ich dzieci.
W mojej pracy adwokata i mediatora zawsze zaczynam od próby wspólnego z Klientem zrozumienia kontekstu, a nie tylko osądzania drugiej strony. To pierwszy krok, by wytyczyć sensowną strategię prawną. Przychodzą do mnie często ludzie w trudnych chwilach i emocjach. Chcą walczyć. Moja rola jest trudna, gdyż chcę im pomóc, ale często musze uświadomić im skutki takiej walki, potem zapytać, czy napewno tego chcą, czy to jest właśnie ich cel? To są ważne i trudne rozmowy, które pozwalają jednak uniknąć wplątania się w ciężką walkę, która jest bardzo często niepotrzebna, bolesna i szkodliwa.
Przeczytajcie też:
Psychologia społeczna w sytuacji zagrożenia, I. Wolska-Zogata — analiza deformacji procesu atrybucji (w tym podstawowego błędu atrybucji) w warunkach stresu. Repozytorium Uniwersytetu Wrocławskiego
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę – „Diagnoza przemocy wobec dzieci w Polsce 2023”. Fundacja D
Instytut Wymiaru Sprawiedliwości – „Mediacja – sztuka kompromisu” (monografia/raport o mediacji w Polsce). iws.gov.pl
https://jakubieciwspolnicy.pl/rola-adwokata-w-mediacjach-rodzinnych/

PODSTAWOWY BŁĄD ATRYBUCJI W PRACY ADWOKATA
Zdarza się Wam czuć intelektualny niepokój? Ja lubię to uczucie. Irytuje mnie, ale sprawia, że czuję, myślę i ciągle jestem ciekaw świata i ludzi. Ostatnio uświadomiłem sobie, że „coś” mi nie pasowało w postrzeganiu sporów między wspólnikami. To znaczy, wiele ze spraw, które prowadziłem, miało pewien wspólny mianownik. Jaki? Tłumaczyłem zachowania moich Klientów i ich „przeciwników” przez cechy, które im przypisywałem. Adwokatowi jest bardzo łatwo iść tą drogą. W końcu mamy działać zawsze w interesie Klienta. Chcemy widzieć w nim to, co najlepsze. Siłą rzeczy, w drugiej stronie łatwiej nam dostrzegać to, co… najlepsze nie jest. Przez te cechy tłumaczymy sobie postawy, decyzje i zachowania tych ludzi. To podstawowy błąd atrybucji. Opowiem o nim w kontekście sporów biznesowych i rodzinnych, którym poświęcę osobny wpis. Zacznijmy jednak od siebie – na czym polega podstawowy błąd atrybucji w… pracy adwokata?
Na czym polega podstawowy błąd atrybucji?
Podstawowy błąd atrybucji to skłonność, by zachowania innych ludzi tłumaczyć ich cechami charakteru, a nie sytuacją, w jakiej się znaleźli. Gdy ktoś spóźnia się na spotkanie, łatwo myślimy: „jest nieodpowiedzialny”, zamiast: „może utknął w korku”. W ten sposób upraszczamy rzeczywistość i budujemy własne narracje o innych – często niesprawiedliwe. W sporach, zwłaszcza biznesowych czy rodzinnych, ten mechanizm potrafi działać jak soczewka zniekształcająca obraz drugiej strony.
Bardzo łatwo jest nam doszukiwać się źródła problemu w człowieku, a nie w zewnętrznych okolicznościach, w których się znalazł. Przez to przyjmujemy postawy skrajne. Najłatwiej jest pozbyć się problemu, przez zakończenie współpracy, sprzedaż udziałów, usunięcie go z zarządu, założenie nowej spółki itp.
Podstawowy błąd atrybucji, który naturalnie często popełniamy, sprawia, że okopujemy się na swoich pozycjach. Często sami nie przyjmujemy tych, które są dla nas naprawdę dobre, ale wybieramy skrajnie przeciwne wobec tych, które jak nam się wydaje zajmuje druga strona. Co więcej, bardzo łatwo jest nam przechodzić na argumenty związane z wartościami. Dlaczego? Bo konflikt wartości jest nierozwiązywalny. Oznacza to „zabetonowanie” stanowisk, bo ich zmiana byłaby sprzeczna z wartościami, a więc moralnie naganna. Mamy więc gotowy przepis na zimną wojnę w spółce handlowej.
Więcej przeczytacie tutaj:
Harvard Business School – Business Insights Blog: The Fundamental Attribution Error: What It Is & How to Avoid It — artykuł opisujący dokładnie mechanizm błędu atrybucji oraz jego konsekwencje w biznesie. online
„Simply Psychology – Fundamental Attribution Error Theory in Psychology — obszerny artykuł psychologiczny ze zrozumiałym wyjaśnieniem, przykładami i kontekstem badawczym. Simply Psyc
Poniżej przedstawię Wam kilka przykładów, w których podstawowy błąd atrybucji dał o sobie wyraźnie znać. To, co w psychologii jest zjawiskiem poznawczym, w praktyce prawa staje się często źródłem błędnych ocen i emocjonalnych decyzji. Zacznę więc od uderzenia się we własną – adwokacką pierś. I opiszę najpierw błąd atrybucji w pracy adwokatów. Błąd, który sam często popełniałem.
Podstawowy błąd atrybucji w pracy adwokata
Adwokat stoi murem za swoim klientem. O tej relacji pisałem już kilka razy. Teraz zostawiam Wam link do jednego z ostatnich moich wpisów. Przeczytajcie go, jeśli ten temat Was interesuje. Moim zdaniem, jest fascynujący i głęboki.
W relacji tej nadzwyczaj łatwo jest popełnić podstawowy błąd atrybucji. Wielu z nas rozumuje w ten sposób: jestem dobrym człowiekiem -> chcę pomóc mojemu klientowi -> mój klient też musi być dobrym człowiekiem -> druga strona jest złym człowiekiem -> jej pełnomocnik musi być złym człowiekiem. Jest to oczywiście schemat celowo skrajnie uproszczony. Wielu z nas zapomina, że:
- nic nie jest tylko czarne, ani tylko białe;
- nie mamy prawa oceniać innych;
- nie wiedzy, ani narzędzi, by ich oceniać;
- przeciwnik dobrego człowieka nie musi być złym człowiekiem;
- jeśli ktoś komuś pomaga, nie znaczy, ż jest taki, jak on;
- możemy pomagać złym ludziom, nie stając się przym tym sami źli.
Często jednak adwokaci ulegają tym błędnym założeniom, czym robią problemy sobie i innym. A przecież do powstania sporu nie trzeba „czarnego charakteru”, a wystarczy subiektywnie postrzegana różnica interesów.
Innymi słowy: błędem jest, gdy adwokat tłumaczy sam przed sobą postawy i zachowania swojego klienta tym, że jest on człowiekiem dobrym, mądrym, uczciwym, porządnym itp., a przez to bardzo łatwo postrzega drugą stronę (i jej pełnomocnika!), w sposób lustrzany – jako złego, oszusta itp.
Ten sam błąd popełniają również wspólnicy, przez co ich spory stają się trudniejsze do rozwiązania i mogą eskalować do konfliktów.
Co warto przeczytać o podstawowym błędzie atrybucji?
Więcej o tym możecie przeczytać m.in. tutaj:
Advocate Magazine – „Cognitive biases in mediation”
Link: advocatemagazine.com/article/2018-august/cognitive-biases-in-mediation
Attorney Fact‑Finding, Ethical Decision‑Making and the Fundamental Attribution Error autorstwa R. Rubinson (2001)scholarwo
Warto oczywiście również sięgnąć do noblisty Daniela Kahnemana, autora przełomowej pracy „O myśleniu szybkim i wolnym” : https://www.penguinrandomhouse.com/books/208357/thinking-fast-and-slow-by-daniel-kahneman/
A w języku polskim – polecam Wam publikację Anny Cybulko, która miałem przyjemność poznać i uczyć się od niej jako student Studiów Podyplomowych z Negocjacji, Mediacji i Innych Alternatywnych Sposobów Rozwiązywania Sporów: Procesy poznawcze w komunikacji między stronami postępowania mediacyjnego autorstwa Anna Cybulko, https://monografie.upjp2.edu.pl/catalog/download/47/40/884?inline=1
Podsumowanie
Podstawowy błąd atrybucji dotyczy każdego z nas. Bez względu na wiek, poziom inteligencji, wykonywany zawód. Jest to jednak z „pułapek” naszego umysłu, przez którą utrudniamy sobie życie w sposób bardzo odczuwalny. Jest jedną z przyczyn eskalacji konfliktów, utrudnia nam konstruktywny dialog, ogranicza pole rozwiązań i zapędza nas „w kozi róg”. Jeśli uzmysłowimy sobie, że atrybucja taka jest błędem, a nie oddaje rzeczywistości, bardzo ułatwimy sobie życie. Pamiętajmy, że błąd te może popełniać druga strona wobec nas samych dokładnie tak, jak my popełniamy go wobec niej.

GDY UDZIAŁY WCHODZĄ DO MAJĄTKU WSPÓLNEGO
Udziały często wchodzą do majątku wspólnego małżonków. Czy zastanawialiście się, co to oznacza? Jakie są tego skutki? W tym wpisie zadam tylko kilka podstawowych pytań i postaram się na nie krótko odpowiedzieć. Są to jednak kwestie, które dotyczą bardzo wielu osób, które w majątku wspólnym posiadają udziały w spółce z o.o.
UDZIAŁY W MAJĄTKU WSPÓLNYM
Jaka współwłasność udziałów?
Współwłasność udziałów może mieć różny charakter. Spotykamy się ze współwłasnością w częściach ułamkowych. Polega ona na tym, że ja mam połowę tego krzesła i Ty też masz połowę tego krzesła – każdy z nas ma po 1/2 krzesła. Możliwa jest jednak dalej idąca forma, jaką jest współwłasność łączna (np. małżeństwo, spółka cywilna), kiedy to ja mam całe krzesło i… Ty – drogi Czytelniku – również masz całe krzesło. Dla jasności – chodzi o jedno i to samo krzesło. Z udziałami w spółce z o.o. jest podobnie. Mogą być przedmiotem współwłasności w częściach ułamkowych albo współwłasności łącznej.
Co ciekawe, udziały wchodzące w skład majątku wspólnego małżonków – modelowo – najpierw będą podlegały współwłasności łącznej. Po jej ustaniu (np. separacja, intercyza, rozwód), staną się przedmiotem współwłasności w częściach ułamkowych. Będzie tak do czasu działu tego majątku objętego współwłasnością w częściach ułamkowych. O ile ona nastąpi. A później, mamy różne możliwości. Intuicyjnie chcielibyśmy, żeby udziały podzieliły według proporcji udziału przysługującego każdemu ze współwłaścicieli w majątku wspólnym. Czy tak się jednak stanie?
Przykład – co się dzieje z udziałami po rozwodzie?
W majątku wspólnym małżonków było 100 udziałów w danej spółce. Oboje małżonkowie mieli równy udział w majątku wspólnym. Na koniec każde z nich weźmie po 50 udziałów i będzie samodzielnie wspólnikiem tej spółki. Jakie to byłoby proste?!
Tak być jednak wcale nie musi. I bardzo często tak nie będzie. Dlaczego? Choćby ze względu na art. 1831 k.s.h., który stanowi, że: „Umowa spółki może ograniczyć lub wyłączyć wstąpienie do spółki współmałżonka wspólnika w przypadku, gdy udział lub udziały są objęte wspólnością majątkową małżeńską.”
Więcej na temat losu udziałów po rozwodzie przeczytacie w tym artykule: https://www.infor.pl/prawo/rozwody/podzial-majatku/6842436,rozwod-a-udzialy-w-spolce-z-ograniczona-odpowiedzialnoscia-sp-z-oo.html
Współwłasność (czego?) w innych typach spółek
Sygnalizuję jednak, że podobne zagadnienia spotkamy na gruncie innych typów spółek handlowych. Będą one tam przedstawiały się inaczej. Inne będą rozwiązania. Ale pytanie podstawowe będzie bardzo podobne: jaki wpływ na więzi korporacyjne i wykonywanie praw podmiotowych związanych z uczestnictwem w spółce ma współwłasność… no właśnie czego?
Współwłasność tego, co właśnie wyraźnie odróżnia spółki od siebie. Czym innym jest przecież akcja, udział i ogół praw i obowiązków w spółce osobowej. Nie mamy jednak wątpliwości, że każde z nich może być przedmiotem współwłasności. Współwłasność małżeńska jest jednak tylko jednym z możliwych przykładów. Drugim jest przecież niekwestionowana współwłasność łączna wspólników cywilnych.
Czy coś stoi na przeszkodzie, aby w majątku wspólnym wspólników cywilnych znalazły się udziały w spółce z o.o. lub akcje? Oczywiście, że nie. Nieco trudniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy przedmiotem współwłasności może być ogół praw i obowiązków np. w spółce jawnej. Nie jest to czas i miejsce na szczegółową analizę, ale weźmy na przykład art. 60§1 k.s.h. Należy również zadać pytanie, czy zakaz rozszczepiania ogółu praw i obowiązków w drodze jego zbycia (art. 10 k.s.h.) wyłącza jego sprzedaż do współwłasności łącznej. Byłbym ostrożny z udzieleniem odpowiedzi odmownej. Wklejam poniżej link do k.h.s. dla ułatwienia. https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20000941037/U/D20001037Lj.pdf
Czym jest udział w spółce z o.o.?
Zacznijmy od ogólnej uwagi, że „udział” wspólnika w spółce z o.o. można rozumieć na 3 sposoby: 1) ułamek kapitału zakładowego; 2) prawo podmiotowe; 3) stosunek członkostwa w spółce. Przez ten pryzmat widać rozbieżność między własnością udziałów a statusem wspólnika. Proszę mi wierzyć, że każdej z tych form poświęcić można całe książki i artykuły naukowe. Tutaj jedynie zaznaczę, że istnieje widoczna rozbieżność między faktem, że ktoś jest współwłaścicielem udziałów, a tym, że posiada status wspólnika. Nie, to nie jest to samo. A bycie współwłaścicielem udziałów, nawet w formie współwłasności łącznej, nie pociąga za sobą statusu wspólnika spółki. Więcej na ten temat przeczytacie w fenomenalnej książce Małgorzaty Dumkiewicz https://www.profinfo.pl/sklep/wspolnosc-udzialow-w-spolce-z-ograniczona-odpowiedzialnoscia,21810.html. Muszę jednak ostrzec, to nie jest łatwa lektura.
Tutaj podaję link do jednego z komentarzy na temat udziału jako części kapitału zakładowego:: https://sip.legalis.pl/document-full.seam?documentId=mjxw62zogi3damrqga3tanroobqxalrthe3tgobyge4q&refSource=guide&legalActDocumentId=mfrxilrsgu4dqnzoobqxalrrgm2dcmztfz3gk4roge4tomrx.
Współwłasność udziałów w k.s.h.
Kodeks spółek handlowych dość skromnie reguluje sprawy związane ze współwłasnością udziałów. Owszem, istnieje ogólne odesłanie do kodeksu cywilnego przez art. 2 k.s.h. Na gruncie spółek trzeba jednak korzystać z kodeksu cywilnego ostrożnie i umiejętnie. Nie zawsze wprost.
Jednym z najważniejszym przepisów mówiących o współwłasności udziałów jest wspomniany wcześniej art. 1831 k.s.h. Zwróćmy jednak uwagę, że on co do zasady dopuszcza wstąpienie do spółki małżonka wspólnika po zniesieniu współwłasności, a jedynie przewiduje wyłączenie takiej możliwości – będącej jednak regułą.
Innym przykładem będzie art. 183 k.s.h., który mówi o wejściu do spółki spadkobierców zmarłego wspólnika. Można zablokować ich wejście poprzez ich spłatę. Można ich też do spółki dopuścić, co wiąząć się może z ich występowaniem w charakterze wspólnika łącznego do czasu działu spadku. Wówczas będą oni wobec spółki występować w trybie opisanym przez art. 184, który stanowi, że współuprawnieni z udziału wykonują swoje prawa w spółce przez wspólnego przedstawiciela. Może nim być oczywiście jeden ze współuprawnionych.
Współwłasność udziałów – kto jest wspólnikiem?
To pytanie często zadają klienci, którzy prowadzą firmę rodzinną lub wspólnie inwestują w spółkę. Zacznijmy od ogólnej uwagi, że „udział” wspólnika w spółce z o.o. można rozumieć na 3 sposoby: 1) ułamek kapitału zakładowego; 2) prawo podmiotowe; 3) stosunek członkostwa w spółce. Przez ten pryzmat widać rozbieżność między własnością udziałów a statusem wspólnika.
W konkretnej sytuacji mogą wchodzić do majątku wspólnego małżonków. Oznacza to, że małżonkowie są ich współwłaścicielami. Natomiast w stosunku do spółki status wspólnika będzie przysługiwał tylko jednemu z małżonków. Będzie to ten małżonek, który był stroną czynności prawnej skutkującej powstaniem takiego statusu, tj. na przykład złożył oświadczenie o objęciu lub nabyciu udziałów. Drugi z małżonków – chociaż przysługuje mu współwłasność udziałów lub, będzie wobec spółki osobą niemal obcą.
Jest to pogląd ugruntowany w orzecznictwie od 1999 roku. https://sip.legalis.pl/document-full.seam?documentId=mrswglrtg43dqnq&refSource=hyp, kiedy to Sąd Najwyższy stwierdził, że „W wypadku nabycia przez małżonka ze środków pochodzących z majątku wspólnego, w drodze czynności prawnej, udziału w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością, wspólnikiem staje się tylko małżonek uczestniczący w tej czynności” (Wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 20 maja 1999 r. I CKN 1146/97).
Zapraszamy do współpracy
W Kancelarii Jakubiec i Wspólnicy prowadzimy sprawy związane ze statusem wspólnika w spółce z o.o. Są to spory miedzy wspólnikami, sprawy rodzinne, w tym rozwody i podziały majątków, sprawy spadkowe, gdy w grę wchodzą udziały, akcje lub ogół praw i obowiązków. Prowadzimy mediacje, negocjacje i spory sądowe. Mamy w tym doświadczenie i sukcesy na koncie. Dbamy o to, żeby nasi klienci czuli się z nami bezpiecznie, a ich interesy były najlepiej realizowane.
Jeśli zastanawiacie się, jak zabezpieczyć swoje udziały przed skutkami rozwodu lub śmierci wspólnika – zapraszamy do kontaktu.
Odezwijcie się do nas. Jesteśmy od tego, żeby Wam pomóc!
📩 kancelaria@jakubieciwspolnicy.pl
📞 536 270 935
O problemach wynikających ze współwłasności udziałów w spółce z o.o. przeczytacie m.in. w tym raporcie: https://pragmatiq.pl/mniejszosciowi/raport/
Ciekawe, chociaż podstawowe informacje znajdziecie również tutaj https://www.biznes.gov.pl/pl/portal/00149.
O rozwodzie wspólników możecie posłuchać mojej rozmowy:
Przeczytajcie również:

CO ZROBIĆ, GDY NIE DOGADUJESZ SIĘ JUŻ ZE WSPÓLNIKIEM?
Współpraca biznesowa to jedna z ważniejszych i trudniejszych relacji w życiu przedsiębiorcy. Jak każda, ma swoje wzloty i upadki. Może trwać krótko lub długo, ale przecież coś skłoniło Cię do rozpoczęcia tej współpracy. Jeśli dzisiaj uważasz, że nie dogadujecie się – mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Nie jesteś sam. Osób w Twojej sytuacji jest więcej, bo to zdarza się w wielu spółkach. Jest to całkowicie normalne zjawisko. Powstaje jednak pytanie, co z tym zrobić.
Problem ze wspólnikiem, a dwie postawy życiowe
Problem ze wspólnikiem może dotyczyć każdego, kto prowadzi spółkę. Jak na niego zareagujemy? U każdego z nas przeważa jedna z dwóch tendencji. W przypadku trudności: trwamy, walczymy, naprawiamy i „dorzucamy do pieca” albo wycofujemy się, wymieniamy, kończymy i ucinamy straty. Żadna z nich nie jest lepsza, ani gorsza. Żadna z nich nie daje w skali makro lepszych ani gorszych rezultatów. W końcu, żadna z nich nie dominuje u nikogo w 100%. Ważne jest natomiast, żeby poznać siebie samego na tyle, by wiedzieć, która tendencja dominuje u nas.
Jedni będą szarpać za klamkę i walić w drzwi, aż je wyważą. A inni po pierwszej próbie poszukają innych – otwartych drzwi. Jedni i drudzy odnoszą sukcesy. Jedni i drudzy ponoszą porażki.
Czemu o tym piszę? Ponieważ Wasz program będzie odsuwał Wam automatyczne podpowiedzi w przypadku, gdy nie dogadujecie się ze wspólnikiem. Jedni będą nastawieni na trwanie, bo powiedzieliście sobie biznesowe „tak” przed notariuszem. Drudzy będą mieli tendencję do natychmiastowego zakończenia współpracy, jeśli zorientują się, że nie idzie ona dokładnie tak, jak by sobie tego życzyli. Chodzi o to, by w każdym przypadku przystanąć na chwilę i zastanowić się, czy w tej konkretnej sytuacji mój program podsuwa mi odpowiedź, która jest dla mnie dobra.
Problem ze wspólnikiem. Co można zrobić?
Kazik śpiewał, że są różne odcienie szarości – od czerni do białości. Zgadzam się z tym całkowicie, a rozwiązania skrajne najczęściej odrzucam, skupiając się na tej całej gamie kolorów między nimi. Co to ma do współpracy między wspólnikami?
Jasne jest, że Wasz czas jest ograniczony. Nie możecie czekać w nieskończoność. Warto jednak dać sobie chwilę i ustalić, jakie opcje są na stole. Dwie skrajne (czarny i biały) to: 1) trwanie i udawanie, że nic się nie stało z nadzieją, że problem rozwiąże się sam; 2) natychmiastowe zakończenie współpracy często w dość obcesowy sposób. Spróbujmy zrozumieć, że miedzy tymi dwiema skrajnościami jest cały szereg rozwiązań miękkich, twardych i strukturalnych (odcieni szarości), które mogą zadziałać. Oczywiście, dopóki nie spróbujesz – nie przekonasz się. Gwarancji żadnej nie ma. Ale alternatywą są rozwiązania skrajne. Skoro czytasz dalej, to znaczy, że coś Ci w nich nie pasuje i chcesz poznać te bardziej umiarkowane.
Najpierw rozmowa
Musimy zrozumieć jedną bardzo prostą rzecz. Popełniamy błąd sądząc, że każdy z nas widzi świat dokładnie tak samo, jak my. Jeszcze większym błędem jest oczekiwanie, że będzie on go tak samo oceniał. Kompletnym absurdem jest oczekiwanie, że ten ktoś będzie to samo widział, tak samo to, co widzi oceniał, a potem jeszcze będzie sam z siebie nieproszony wdrażał rozwiązania, których my oczekujemy. Wiemy, że to absurd, a jednak często tak właśnie robimy. A potem czujemy frustrację, że ten ktoś tak się nie zachowuje. Zapominamy jednak… mu o tym powiedzieć. Frustracja rośnie z czasem. Zaczynamy deprecjonować naszego wspólnika, stajemy się biernie agresywni, wysyłamy sygnały niewerbalne, które on zaczyna odczuwać, ale najpierw w sposób nieświadomy. Rozłam między Wami narasta.
A przecież wystarczy porozmawiać i już na samym początku powiedzieć w sposób rzeczowy, pozbawiony agresji, co nam się podoba, a co nam się nie podoba, jakie mamy oczekiwania. Ta zdolność jest podstawą wszelkich relacji międzyludzkich. Wszyscy o tym wiemy, a jednak wielu z nas w związkach, w małżeństwach, w spółkach tego nie robi. Dzieje się tak między innymi dlatego, że byliśmy uczeni, że wyrażanie swoich oczekiwań jest niestosowne, a trwanie jest postawą godną podziwu. Rozmowy jakoś nas nie uczono.
Jak naprawić problem ze wspólnikiem?
Jeśli współpraca Wam nie idzie, warto zastanowić się, dlaczego tak się dzieje. Ale nie popełniajmy prostego błędu polegającego na wytłumaczeniu pewnych zachowań łatwymi do przyklejenia łatkami. Najłatwiej wytłumaczyć zachowanie wspólnika tym, że to „idiota”, „leń” lub „złodziej”. Jakie to proste? Jak szybko i łatwo w ten sposób znajdujemy „rozwiązanie” tej zagadki? I jakie ono jest dla nas wygodne!
Tymczasem, zachowania ludzi są najczęściej wypadkowa ich cech charakteru oraz zewnętrznych sytuacji, w których się znaleźli. My najczęściej o tych czynnikach zewnętrznych zapominamy albo nie chcemy się na nich skupiać, a szukamy deprymujących domniemanych cech osobowości. Bądźmy tego świadomi i uważajmy na to.
W rozmowie spróbujmy zidentyfikować obiektywny problem, a potem poszukać wspólnego rozwiązania, które w sposób optymalny zapewni realizację interesów obu stron. To są właśnie negocjacje. Można je prowadzić samodzielnie, z prawnikami lub w formie mediacji z udziałem bezstronnego i neutralnego mediatora. Z własnego doświadczenia wiem, jak bardzo skuteczna jest ta ostatnia forma i bardzo często ją rekomenduję i sam prowadzę mediacje jako mediator lub uczestniczę w nich jako pełnomocnik jednej ze stron.
Jakie mamy rozwiązania?
Oczywiście, mamy różne typu spółek. A w nich poszczególne rozwiązania mogą się od siebie znacznie różnić. Dlatego tutaj przedstawiam jedynie ogólne kierunki.
W kolejnych wpisach przedstawię kilka szczegółowych rozwiązań, które mogą się okazać skuteczne w poszczególnych typach spółek. Zaznaczam jednak, że najważniejsze i najtrudniejsze jest dobranie odpowiedniego rozwiązania do celu. Tak samo, jak prawdziwą sztuką jest określenie celu odpowiedniego do do konkretnej sytuacji. Wielu prawników o tym zapomina i forsuje swoje rozwiązania tylko dlatego, że są technicznie możliwe. Jest to podstawowy błąd. Podobnie, jak grzechem wielu prawników jest to, że upierają się przy pierwotnie wyrażonych stanowiskach, by nie stracić twarzy lub popisać się przed klientem. A stanowiska te nie są odpowiednio skorelowane z celami, które nie są dobrane odpowiednio do interesów, sytuacji i możliwości stron.
W Kancelarii Jakubiec i Wspólnicy unikamy tych błędów. Dbamy o to, by każde rozwiązanie było dopasowane do rzeczywistych celów i interesów naszych klientów. To właśnie ta praktyczna i strategiczna perspektywa wyróżnia nas na rynku usług prawnych.
Jeśli czujecie, że nasza pomoc może okazać się dla Was przydatna, odezwijcie się do nas. Jesteśmy po to, żeby Wam pomóc:
📩 kancelaria@jakubieciwspolnicy.pl
📞 536 270 935
https://www.ifc.org/content/dam/ifc/doc/mgrt-pub/focus4-mediation-12.pdf
https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=wdu20000941037

Przyczyny sporów w firmach rodzinnych
Przyczyny sporów w firmach rodzinnych są złożone i inne w każdej firmie i rodzinie. Moje doświadczenie pozwala mi jednak wskazać pewne cechy i elementy wspólne. Relacje pomiędzy wspólnikami firm rodzinnych często są pełne emocji i napięć, co zwiększa ryzyko konfliktów między nimi. Narastają one dłużej, gdyż strony często latami udają, że nic się nie dzieje. Robią to w imię utrzymania więzów rodzinnych. Zagryzają zęby i przez to stawiają się w roli ofiary, osoby, która się poświęca na rzecz dobra wspólnego. Automatycznie stawia tym samym drugą stronę w roli tej, która to poświęcenie wykorzystuje.
W rodzinie wytrzymamy dłużej
Tłumiona latami frustracja wybucha znacznie silniej, niż w przypadku wspólników, którzy są faktycznie obcymi dla siebie ludźmi. To więzy rodzinne każą nam trwać latami w sytuacji bardzo dla nas niewygodnej. Emocje, zależności, poczucie winy lub krzywdy, poczucie odpowiedzialności i strach przed reakcją na „podniesienie ręki na rodzinę”. To wszystko sprawia, że jesteśmy w stanie wytrzymać znacznie więcej i znacznie dłużej. Ale tylko pozornie. Każda negatywna emocja odkłada się gdzieś i musi znaleźć ujście.
Dzieje się to kosztem zdrowia, relacji, emocji, przez wpadanie w nałogi, zachowania kompulsywne, w najlepszym razie – sporty ekstremalne. Spółka rodzinna to – nieco przesadzając – bomba, na której siedzi cała rodzina, pracownicy i kontrahenci. Nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchnie i czy ktoś ten wybuch przeżyje. Jest to oczywiście opis, który w konkretnej firmie może się okazać nieprawdziwy, gdyż ta rodzina potrafi ze sobą szczerze rozmawiać na trudne tematy i nie doprowadza do powstania takich napięć. Z mojego doświadczenia wynika, że jest to jednak mniejszość.
Jakie są przyczyny sporów w firmach rodzinnych?
Przyczyny sporów są liczne. Dzisiaj przedstawię kilka z nich. Spośród nich wyłączam rozwód, któremu poświęcę kilka osobnych wpisów.
1. Inne podejście do zarządzania firmą
Jako pierwszą przyczyną konfliktów można wskazać różnicę w podejściu do zarządzania firmą. Często bywa, że rodzice chcą prowadzić firmę w sposób tradycyjny, podczas gdy młodsze pokolenie preferuje nowoczesne rozwiązania. To może prowadzić do konfliktów dotyczących zarządzania i podejmowania decyzji. Trzeba zdawać sobie sprawę, że jest to przejaw typowych różnic pokoleniowych w postrzeganiu rzeczywistości, które przyśpieszają wraz ze wzrostem tempa rozwoju technologii i przemian społecznych. A że w grę wchodzą pieniądze i los rodziny, to każda strona kierując się najlepszymi intencjami będzie okopywać się na swoim stanowisku. Przepis na konflikt gotowy.
2. Sfery rodzinna i zawodowa przenikają się
Drugą przyczyną konfliktów w firmach rodzinnych jest trudność w oddzieleniu życia prywatnego od biznesu. Często bywa, że problemy rodzinne przenoszą się do firmy, co prowadzi do sytuacji, w której emocje rządzą decyzjami biznesowymi. To może prowadzić do konfliktów dotyczących podziału władzy i wpływu na firmy. Może być też odwrotnie, kiedy to spór w firmie przenosi się „do domu”, a wtedy możemy być pewni, że wróci do firmy ze zdwojoną siłą.
3. Brak jasnych zasad sukcesji
Trzecią przyczyną konfliktów w firmach rodzinnych jest brak planu sukcesji. Często bywa, że rodzice lub dziadkowie nie chcą dziwić się władzą w firmie, podczas gdy młodsze pokolenie chce przejąć stery. To może prowadzić do sytuacji, w której brak jest jasnego planu sukcesji. To z kolei może prowadzić do konfliktów i nieporozumień. Dodać należy do tego, że nierozstrzygnięcie tych spraw w testamencie i pozostawienie ich ogólnym zasadom prawa spadkowego może prowadzić do zażartego konfliktu między spadkobiercami, którego przedmiotem nie będzie sam majątek, ale właśnie władza w firmie po śmierci „seniora”. A jeśli zmarły pozostawił małżonka, to nietrudno wyobrazić sobie trudny do rozwiązania spór.
4. Brak podziału obowiązków
Kolejnym źródłem tarć jest brak jasnego podziału obowiązków i zadań. Często bywa, że w firmach rodzinnych wszyscy wspólnicy zajmują się wszystkim, co prowadzi do sytuacji, w której nikt nie czuje się odpowiedzialny za konkretne zadania. To może prowadzić do konfliktów związanych z podejmowaniem decyzji i brakiem koordynacji działań. Wzajemne pretensje i żale znajdą tysiąc okazji, by doprowadzić do popsucia atmosfery, a następnie do wybuchu ciężkiego konfliktu miedzy wspólnikami.
5. Brak jasnych reguł podziału zysku
Jako ostatnią – ale o potężnym znaczeniu – przyczynę sporów można wspomnieć brak jasnych reguł podziału zysku. Często bywa, że w firmach rodzinnych wspólnicy nie mają jasno określonego podziału wspólnie wypracowanych profitów, co prowadzi do sytuacji, w której jedna strona czuje się poszkodowana. To może prowadzić do konfliktów dotyczących podziału władzy i wpływu na firmy. Jest to szczególnie widoczne, gdy „młodsze pokolenie” pracuje za niewielką pensję, a starsze kumuluje zyski w firmie, gdyż samo już nie odczuwa takiego głodu gotówki. W końcu już wszystko ma.
Przyczyny sporów w firmach rodzinnych. Podsumowanie
Konflikty między wspólnikami w firmach rodzinnych mogą mieć negatywny bardzo wpływ na funkcjonowanie firmy oraz relacje między partnerami biznesowymi. Dlatego warto zwrócić się o pomoc do prawnika specjalizującego się w prawie gospodarczym i prawie rodzinnym, który pomoże w rozwiązaniu problemów i zapobiegnie eskalacji konfliktu. Biznes buduje się z trudem i latami. Zniszczyć go można bardzo łatwo. Nic natomiast nie uzasadnia życia w ciągłej frustracji, ani wykorzystywania przewagi ekonomicznej w relacjach rodzinnych. Każdy tego typu przypadek wymaga szczegółowej pracy z doświadczonym prawnikiem, który spojrzy na klienta i jego sprawę całościowo, biorąc pod uwagę aspekt emocjonalny, rodzinny, finansowy i na samym końcu, oczywiście prawny.
Zaproszenie do współpracy
Kancelaria Jakubiec i Wspólnicy zajmuje się układaniem relacji biznesowych w firmach rodzinnych i innych spółkach handlowych. Pomagamy ograniczyć obszary powstania możliwych sporów, pomagamy w nabyciu kompetencji komunikacyjnych. Głównym obszarem naszej pracy jest pomoc w rozwiązywaniu powstałych sporów w sposób konstruktywny. Chcemy robić to tak, by przynieść korzyść oraz zapewnić bezpieczeństwo i rozwój dla rodziny i firmy. Nie jest naszym celem „zamiatanie spraw pod dywan”, ale pomoc w realnej i trudnej pracy zmierzającej do usunięcia przyczyn sporu.
Odezwijcie się do nas. Jesteśmy po to, żeby Wam pomóc:
📩 kancelaria@jakubieciwspolnicy.pl
📞 536 270 935.
https://kpmg.com/pl/pl/home/insights/2025/05/global-family-business-report.html
https://media.pekao.com.pl/pr/833894/sukcesja-w-polskich-firmach-rodzinnych-nowy-raport
