
PODSTAWOWY BŁĄD ATRYBUCJI W PRACY ADWOKATA
Zdarza się Wam czuć intelektualny niepokój? Ja lubię to uczucie. Irytuje mnie, ale sprawia, że czuję, myślę i ciągle jestem ciekaw świata i ludzi. Ostatnio uświadomiłem sobie, że „coś” mi nie pasowało w postrzeganiu sporów między wspólnikami. To znaczy, wiele ze spraw, które prowadziłem, miało pewien wspólny mianownik. Jaki? Tłumaczyłem zachowania moich Klientów i ich „przeciwników” przez cechy, które im przypisywałem. Adwokatowi jest bardzo łatwo iść tą drogą. W końcu mamy działać zawsze w interesie Klienta. Chcemy widzieć w nim to, co najlepsze. Siłą rzeczy, w drugiej stronie łatwiej nam dostrzegać to, co… najlepsze nie jest. Przez te cechy tłumaczymy sobie postawy, decyzje i zachowania tych ludzi. To podstawowy błąd atrybucji. Opowiem o nim w kontekście sporów biznesowych i rodzinnych, którym poświęcę osobny wpis. Zacznijmy jednak od siebie – na czym polega podstawowy błąd atrybucji w… pracy adwokata?
Na czym polega podstawowy błąd atrybucji?
Podstawowy błąd atrybucji to skłonność, by zachowania innych ludzi tłumaczyć ich cechami charakteru, a nie sytuacją, w jakiej się znaleźli. Gdy ktoś spóźnia się na spotkanie, łatwo myślimy: „jest nieodpowiedzialny”, zamiast: „może utknął w korku”. W ten sposób upraszczamy rzeczywistość i budujemy własne narracje o innych – często niesprawiedliwe. W sporach, zwłaszcza biznesowych czy rodzinnych, ten mechanizm potrafi działać jak soczewka zniekształcająca obraz drugiej strony.
Bardzo łatwo jest nam doszukiwać się źródła problemu w człowieku, a nie w zewnętrznych okolicznościach, w których się znalazł. Przez to przyjmujemy postawy skrajne. Najłatwiej jest pozbyć się problemu, przez zakończenie współpracy, sprzedaż udziałów, usunięcie go z zarządu, założenie nowej spółki itp.
Podstawowy błąd atrybucji, który naturalnie często popełniamy, sprawia, że okopujemy się na swoich pozycjach. Często sami nie przyjmujemy tych, które są dla nas naprawdę dobre, ale wybieramy skrajnie przeciwne wobec tych, które jak nam się wydaje zajmuje druga strona. Co więcej, bardzo łatwo jest nam przechodzić na argumenty związane z wartościami. Dlaczego? Bo konflikt wartości jest nierozwiązywalny. Oznacza to „zabetonowanie” stanowisk, bo ich zmiana byłaby sprzeczna z wartościami, a więc moralnie naganna. Mamy więc gotowy przepis na zimną wojnę w spółce handlowej.
Więcej przeczytacie tutaj:
Harvard Business School – Business Insights Blog: The Fundamental Attribution Error: What It Is & How to Avoid It — artykuł opisujący dokładnie mechanizm błędu atrybucji oraz jego konsekwencje w biznesie. online
„Simply Psychology – Fundamental Attribution Error Theory in Psychology — obszerny artykuł psychologiczny ze zrozumiałym wyjaśnieniem, przykładami i kontekstem badawczym. Simply Psyc
Poniżej przedstawię Wam kilka przykładów, w których podstawowy błąd atrybucji dał o sobie wyraźnie znać. To, co w psychologii jest zjawiskiem poznawczym, w praktyce prawa staje się często źródłem błędnych ocen i emocjonalnych decyzji. Zacznę więc od uderzenia się we własną – adwokacką pierś. I opiszę najpierw błąd atrybucji w pracy adwokatów. Błąd, który sam często popełniałem.
Podstawowy błąd atrybucji w pracy adwokata
Adwokat stoi murem za swoim klientem. O tej relacji pisałem już kilka razy. Teraz zostawiam Wam link do jednego z ostatnich moich wpisów. Przeczytajcie go, jeśli ten temat Was interesuje. Moim zdaniem, jest fascynujący i głęboki.
W relacji tej nadzwyczaj łatwo jest popełnić podstawowy błąd atrybucji. Wielu z nas rozumuje w ten sposób: jestem dobrym człowiekiem -> chcę pomóc mojemu klientowi -> mój klient też musi być dobrym człowiekiem -> druga strona jest złym człowiekiem -> jej pełnomocnik musi być złym człowiekiem. Jest to oczywiście schemat celowo skrajnie uproszczony. Wielu z nas zapomina, że:
- nic nie jest tylko czarne, ani tylko białe;
- nie mamy prawa oceniać innych;
- nie wiedzy, ani narzędzi, by ich oceniać;
- przeciwnik dobrego człowieka nie musi być złym człowiekiem;
- jeśli ktoś komuś pomaga, nie znaczy, ż jest taki, jak on;
- możemy pomagać złym ludziom, nie stając się przym tym sami źli.
Często jednak adwokaci ulegają tym błędnym założeniom, czym robią problemy sobie i innym. A przecież do powstania sporu nie trzeba „czarnego charakteru”, a wystarczy subiektywnie postrzegana różnica interesów.
Innymi słowy: błędem jest, gdy adwokat tłumaczy sam przed sobą postawy i zachowania swojego klienta tym, że jest on człowiekiem dobrym, mądrym, uczciwym, porządnym itp., a przez to bardzo łatwo postrzega drugą stronę (i jej pełnomocnika!), w sposób lustrzany – jako złego, oszusta itp.
Ten sam błąd popełniają również wspólnicy, przez co ich spory stają się trudniejsze do rozwiązania i mogą eskalować do konfliktów.
Co warto przeczytać o podstawowym błędzie atrybucji?
Więcej o tym możecie przeczytać m.in. tutaj:
Advocate Magazine – „Cognitive biases in mediation”
Link: advocatemagazine.com/article/2018-august/cognitive-biases-in-mediation
Attorney Fact‑Finding, Ethical Decision‑Making and the Fundamental Attribution Error autorstwa R. Rubinson (2001)scholarwo
Warto oczywiście również sięgnąć do noblisty Daniela Kahnemana, autora przełomowej pracy „O myśleniu szybkim i wolnym” : https://www.penguinrandomhouse.com/books/208357/thinking-fast-and-slow-by-daniel-kahneman/
A w języku polskim – polecam Wam publikację Anny Cybulko, która miałem przyjemność poznać i uczyć się od niej jako student Studiów Podyplomowych z Negocjacji, Mediacji i Innych Alternatywnych Sposobów Rozwiązywania Sporów: Procesy poznawcze w komunikacji między stronami postępowania mediacyjnego autorstwa Anna Cybulko, https://monografie.upjp2.edu.pl/catalog/download/47/40/884?inline=1
Podsumowanie
Podstawowy błąd atrybucji dotyczy każdego z nas. Bez względu na wiek, poziom inteligencji, wykonywany zawód. Jest to jednak z „pułapek” naszego umysłu, przez którą utrudniamy sobie życie w sposób bardzo odczuwalny. Jest jedną z przyczyn eskalacji konfliktów, utrudnia nam konstruktywny dialog, ogranicza pole rozwiązań i zapędza nas „w kozi róg”. Jeśli uzmysłowimy sobie, że atrybucja taka jest błędem, a nie oddaje rzeczywistości, bardzo ułatwimy sobie życie. Pamiętajmy, że błąd te może popełniać druga strona wobec nas samych dokładnie tak, jak my popełniamy go wobec niej.

GDY UDZIAŁY WCHODZĄ DO MAJĄTKU WSPÓLNEGO
Udziały często wchodzą do majątku wspólnego małżonków. Czy zastanawialiście się, co to oznacza? Jakie są tego skutki? W tym wpisie zadam tylko kilka podstawowych pytań i postaram się na nie krótko odpowiedzieć. Są to jednak kwestie, które dotyczą bardzo wielu osób, które w majątku wspólnym posiadają udziały w spółce z o.o.
UDZIAŁY W MAJĄTKU WSPÓLNYM
Jaka współwłasność udziałów?
Współwłasność udziałów może mieć różny charakter. Spotykamy się ze współwłasnością w częściach ułamkowych. Polega ona na tym, że ja mam połowę tego krzesła i Ty też masz połowę tego krzesła – każdy z nas ma po 1/2 krzesła. Możliwa jest jednak dalej idąca forma, jaką jest współwłasność łączna (np. małżeństwo, spółka cywilna), kiedy to ja mam całe krzesło i… Ty – drogi Czytelniku – również masz całe krzesło. Dla jasności – chodzi o jedno i to samo krzesło. Z udziałami w spółce z o.o. jest podobnie. Mogą być przedmiotem współwłasności w częściach ułamkowych albo współwłasności łącznej.
Co ciekawe, udziały wchodzące w skład majątku wspólnego małżonków – modelowo – najpierw będą podlegały współwłasności łącznej. Po jej ustaniu (np. separacja, intercyza, rozwód), staną się przedmiotem współwłasności w częściach ułamkowych. Będzie tak do czasu działu tego majątku objętego współwłasnością w częściach ułamkowych. O ile ona nastąpi. A później, mamy różne możliwości. Intuicyjnie chcielibyśmy, żeby udziały podzieliły według proporcji udziału przysługującego każdemu ze współwłaścicieli w majątku wspólnym. Czy tak się jednak stanie?
Przykład – co się dzieje z udziałami po rozwodzie?
W majątku wspólnym małżonków było 100 udziałów w danej spółce. Oboje małżonkowie mieli równy udział w majątku wspólnym. Na koniec każde z nich weźmie po 50 udziałów i będzie samodzielnie wspólnikiem tej spółki. Jakie to byłoby proste?!
Tak być jednak wcale nie musi. I bardzo często tak nie będzie. Dlaczego? Choćby ze względu na art. 1831 k.s.h., który stanowi, że: „Umowa spółki może ograniczyć lub wyłączyć wstąpienie do spółki współmałżonka wspólnika w przypadku, gdy udział lub udziały są objęte wspólnością majątkową małżeńską.”
Więcej na temat losu udziałów po rozwodzie przeczytacie w tym artykule: https://www.infor.pl/prawo/rozwody/podzial-majatku/6842436,rozwod-a-udzialy-w-spolce-z-ograniczona-odpowiedzialnoscia-sp-z-oo.html
Współwłasność (czego?) w innych typach spółek
Sygnalizuję jednak, że podobne zagadnienia spotkamy na gruncie innych typów spółek handlowych. Będą one tam przedstawiały się inaczej. Inne będą rozwiązania. Ale pytanie podstawowe będzie bardzo podobne: jaki wpływ na więzi korporacyjne i wykonywanie praw podmiotowych związanych z uczestnictwem w spółce ma współwłasność… no właśnie czego?
Współwłasność tego, co właśnie wyraźnie odróżnia spółki od siebie. Czym innym jest przecież akcja, udział i ogół praw i obowiązków w spółce osobowej. Nie mamy jednak wątpliwości, że każde z nich może być przedmiotem współwłasności. Współwłasność małżeńska jest jednak tylko jednym z możliwych przykładów. Drugim jest przecież niekwestionowana współwłasność łączna wspólników cywilnych.
Czy coś stoi na przeszkodzie, aby w majątku wspólnym wspólników cywilnych znalazły się udziały w spółce z o.o. lub akcje? Oczywiście, że nie. Nieco trudniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy przedmiotem współwłasności może być ogół praw i obowiązków np. w spółce jawnej. Nie jest to czas i miejsce na szczegółową analizę, ale weźmy na przykład art. 60§1 k.s.h. Należy również zadać pytanie, czy zakaz rozszczepiania ogółu praw i obowiązków w drodze jego zbycia (art. 10 k.s.h.) wyłącza jego sprzedaż do współwłasności łącznej. Byłbym ostrożny z udzieleniem odpowiedzi odmownej. Wklejam poniżej link do k.h.s. dla ułatwienia. https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20000941037/U/D20001037Lj.pdf
Czym jest udział w spółce z o.o.?
Zacznijmy od ogólnej uwagi, że „udział” wspólnika w spółce z o.o. można rozumieć na 3 sposoby: 1) ułamek kapitału zakładowego; 2) prawo podmiotowe; 3) stosunek członkostwa w spółce. Przez ten pryzmat widać rozbieżność między własnością udziałów a statusem wspólnika. Proszę mi wierzyć, że każdej z tych form poświęcić można całe książki i artykuły naukowe. Tutaj jedynie zaznaczę, że istnieje widoczna rozbieżność między faktem, że ktoś jest współwłaścicielem udziałów, a tym, że posiada status wspólnika. Nie, to nie jest to samo. A bycie współwłaścicielem udziałów, nawet w formie współwłasności łącznej, nie pociąga za sobą statusu wspólnika spółki. Więcej na ten temat przeczytacie w fenomenalnej książce Małgorzaty Dumkiewicz https://www.profinfo.pl/sklep/wspolnosc-udzialow-w-spolce-z-ograniczona-odpowiedzialnoscia,21810.html. Muszę jednak ostrzec, to nie jest łatwa lektura.
Tutaj podaję link do jednego z komentarzy na temat udziału jako części kapitału zakładowego:: https://sip.legalis.pl/document-full.seam?documentId=mjxw62zogi3damrqga3tanroobqxalrthe3tgobyge4q&refSource=guide&legalActDocumentId=mfrxilrsgu4dqnzoobqxalrrgm2dcmztfz3gk4roge4tomrx.
Współwłasność udziałów w k.s.h.
Kodeks spółek handlowych dość skromnie reguluje sprawy związane ze współwłasnością udziałów. Owszem, istnieje ogólne odesłanie do kodeksu cywilnego przez art. 2 k.s.h. Na gruncie spółek trzeba jednak korzystać z kodeksu cywilnego ostrożnie i umiejętnie. Nie zawsze wprost.
Jednym z najważniejszym przepisów mówiących o współwłasności udziałów jest wspomniany wcześniej art. 1831 k.s.h. Zwróćmy jednak uwagę, że on co do zasady dopuszcza wstąpienie do spółki małżonka wspólnika po zniesieniu współwłasności, a jedynie przewiduje wyłączenie takiej możliwości – będącej jednak regułą.
Innym przykładem będzie art. 183 k.s.h., który mówi o wejściu do spółki spadkobierców zmarłego wspólnika. Można zablokować ich wejście poprzez ich spłatę. Można ich też do spółki dopuścić, co wiąząć się może z ich występowaniem w charakterze wspólnika łącznego do czasu działu spadku. Wówczas będą oni wobec spółki występować w trybie opisanym przez art. 184, który stanowi, że współuprawnieni z udziału wykonują swoje prawa w spółce przez wspólnego przedstawiciela. Może nim być oczywiście jeden ze współuprawnionych.
Współwłasność udziałów – kto jest wspólnikiem?
To pytanie często zadają klienci, którzy prowadzą firmę rodzinną lub wspólnie inwestują w spółkę. Zacznijmy od ogólnej uwagi, że „udział” wspólnika w spółce z o.o. można rozumieć na 3 sposoby: 1) ułamek kapitału zakładowego; 2) prawo podmiotowe; 3) stosunek członkostwa w spółce. Przez ten pryzmat widać rozbieżność między własnością udziałów a statusem wspólnika.
W konkretnej sytuacji mogą wchodzić do majątku wspólnego małżonków. Oznacza to, że małżonkowie są ich współwłaścicielami. Natomiast w stosunku do spółki status wspólnika będzie przysługiwał tylko jednemu z małżonków. Będzie to ten małżonek, który był stroną czynności prawnej skutkującej powstaniem takiego statusu, tj. na przykład złożył oświadczenie o objęciu lub nabyciu udziałów. Drugi z małżonków – chociaż przysługuje mu współwłasność udziałów lub, będzie wobec spółki osobą niemal obcą.
Jest to pogląd ugruntowany w orzecznictwie od 1999 roku. https://sip.legalis.pl/document-full.seam?documentId=mrswglrtg43dqnq&refSource=hyp, kiedy to Sąd Najwyższy stwierdził, że „W wypadku nabycia przez małżonka ze środków pochodzących z majątku wspólnego, w drodze czynności prawnej, udziału w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością, wspólnikiem staje się tylko małżonek uczestniczący w tej czynności” (Wyrok Sądu Najwyższego – Izba Cywilna z dnia 20 maja 1999 r. I CKN 1146/97).
Zapraszamy do współpracy
W Kancelarii Jakubiec i Wspólnicy prowadzimy sprawy związane ze statusem wspólnika w spółce z o.o. Są to spory miedzy wspólnikami, sprawy rodzinne, w tym rozwody i podziały majątków, sprawy spadkowe, gdy w grę wchodzą udziały, akcje lub ogół praw i obowiązków. Prowadzimy mediacje, negocjacje i spory sądowe. Mamy w tym doświadczenie i sukcesy na koncie. Dbamy o to, żeby nasi klienci czuli się z nami bezpiecznie, a ich interesy były najlepiej realizowane.
Jeśli zastanawiacie się, jak zabezpieczyć swoje udziały przed skutkami rozwodu lub śmierci wspólnika – zapraszamy do kontaktu.
Odezwijcie się do nas. Jesteśmy od tego, żeby Wam pomóc!
📩 kancelaria@jakubieciwspolnicy.pl
📞 536 270 935
O problemach wynikających ze współwłasności udziałów w spółce z o.o. przeczytacie m.in. w tym raporcie: https://pragmatiq.pl/mniejszosciowi/raport/
Ciekawe, chociaż podstawowe informacje znajdziecie również tutaj https://www.biznes.gov.pl/pl/portal/00149.
O rozwodzie wspólników możecie posłuchać mojej rozmowy:
Przeczytajcie również:

CO ZROBIĆ, GDY NIE DOGADUJESZ SIĘ JUŻ ZE WSPÓLNIKIEM?
Współpraca biznesowa to jedna z ważniejszych i trudniejszych relacji w życiu przedsiębiorcy. Jak każda, ma swoje wzloty i upadki. Może trwać krótko lub długo, ale przecież coś skłoniło Cię do rozpoczęcia tej współpracy. Jeśli dzisiaj uważasz, że nie dogadujecie się – mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Nie jesteś sam. Osób w Twojej sytuacji jest więcej, bo to zdarza się w wielu spółkach. Jest to całkowicie normalne zjawisko. Powstaje jednak pytanie, co z tym zrobić.
Problem ze wspólnikiem, a dwie postawy życiowe
Problem ze wspólnikiem może dotyczyć każdego, kto prowadzi spółkę. Jak na niego zareagujemy? U każdego z nas przeważa jedna z dwóch tendencji. W przypadku trudności: trwamy, walczymy, naprawiamy i „dorzucamy do pieca” albo wycofujemy się, wymieniamy, kończymy i ucinamy straty. Żadna z nich nie jest lepsza, ani gorsza. Żadna z nich nie daje w skali makro lepszych ani gorszych rezultatów. W końcu, żadna z nich nie dominuje u nikogo w 100%. Ważne jest natomiast, żeby poznać siebie samego na tyle, by wiedzieć, która tendencja dominuje u nas.
Jedni będą szarpać za klamkę i walić w drzwi, aż je wyważą. A inni po pierwszej próbie poszukają innych – otwartych drzwi. Jedni i drudzy odnoszą sukcesy. Jedni i drudzy ponoszą porażki.
Czemu o tym piszę? Ponieważ Wasz program będzie odsuwał Wam automatyczne podpowiedzi w przypadku, gdy nie dogadujecie się ze wspólnikiem. Jedni będą nastawieni na trwanie, bo powiedzieliście sobie biznesowe „tak” przed notariuszem. Drudzy będą mieli tendencję do natychmiastowego zakończenia współpracy, jeśli zorientują się, że nie idzie ona dokładnie tak, jak by sobie tego życzyli. Chodzi o to, by w każdym przypadku przystanąć na chwilę i zastanowić się, czy w tej konkretnej sytuacji mój program podsuwa mi odpowiedź, która jest dla mnie dobra.
Problem ze wspólnikiem. Co można zrobić?
Kazik śpiewał, że są różne odcienie szarości – od czerni do białości. Zgadzam się z tym całkowicie, a rozwiązania skrajne najczęściej odrzucam, skupiając się na tej całej gamie kolorów między nimi. Co to ma do współpracy między wspólnikami?
Jasne jest, że Wasz czas jest ograniczony. Nie możecie czekać w nieskończoność. Warto jednak dać sobie chwilę i ustalić, jakie opcje są na stole. Dwie skrajne (czarny i biały) to: 1) trwanie i udawanie, że nic się nie stało z nadzieją, że problem rozwiąże się sam; 2) natychmiastowe zakończenie współpracy często w dość obcesowy sposób. Spróbujmy zrozumieć, że miedzy tymi dwiema skrajnościami jest cały szereg rozwiązań miękkich, twardych i strukturalnych (odcieni szarości), które mogą zadziałać. Oczywiście, dopóki nie spróbujesz – nie przekonasz się. Gwarancji żadnej nie ma. Ale alternatywą są rozwiązania skrajne. Skoro czytasz dalej, to znaczy, że coś Ci w nich nie pasuje i chcesz poznać te bardziej umiarkowane.
Najpierw rozmowa
Musimy zrozumieć jedną bardzo prostą rzecz. Popełniamy błąd sądząc, że każdy z nas widzi świat dokładnie tak samo, jak my. Jeszcze większym błędem jest oczekiwanie, że będzie on go tak samo oceniał. Kompletnym absurdem jest oczekiwanie, że ten ktoś będzie to samo widział, tak samo to, co widzi oceniał, a potem jeszcze będzie sam z siebie nieproszony wdrażał rozwiązania, których my oczekujemy. Wiemy, że to absurd, a jednak często tak właśnie robimy. A potem czujemy frustrację, że ten ktoś tak się nie zachowuje. Zapominamy jednak… mu o tym powiedzieć. Frustracja rośnie z czasem. Zaczynamy deprecjonować naszego wspólnika, stajemy się biernie agresywni, wysyłamy sygnały niewerbalne, które on zaczyna odczuwać, ale najpierw w sposób nieświadomy. Rozłam między Wami narasta.
A przecież wystarczy porozmawiać i już na samym początku powiedzieć w sposób rzeczowy, pozbawiony agresji, co nam się podoba, a co nam się nie podoba, jakie mamy oczekiwania. Ta zdolność jest podstawą wszelkich relacji międzyludzkich. Wszyscy o tym wiemy, a jednak wielu z nas w związkach, w małżeństwach, w spółkach tego nie robi. Dzieje się tak między innymi dlatego, że byliśmy uczeni, że wyrażanie swoich oczekiwań jest niestosowne, a trwanie jest postawą godną podziwu. Rozmowy jakoś nas nie uczono.
Jak naprawić problem ze wspólnikiem?
Jeśli współpraca Wam nie idzie, warto zastanowić się, dlaczego tak się dzieje. Ale nie popełniajmy prostego błędu polegającego na wytłumaczeniu pewnych zachowań łatwymi do przyklejenia łatkami. Najłatwiej wytłumaczyć zachowanie wspólnika tym, że to „idiota”, „leń” lub „złodziej”. Jakie to proste? Jak szybko i łatwo w ten sposób znajdujemy „rozwiązanie” tej zagadki? I jakie ono jest dla nas wygodne!
Tymczasem, zachowania ludzi są najczęściej wypadkowa ich cech charakteru oraz zewnętrznych sytuacji, w których się znaleźli. My najczęściej o tych czynnikach zewnętrznych zapominamy albo nie chcemy się na nich skupiać, a szukamy deprymujących domniemanych cech osobowości. Bądźmy tego świadomi i uważajmy na to.
W rozmowie spróbujmy zidentyfikować obiektywny problem, a potem poszukać wspólnego rozwiązania, które w sposób optymalny zapewni realizację interesów obu stron. To są właśnie negocjacje. Można je prowadzić samodzielnie, z prawnikami lub w formie mediacji z udziałem bezstronnego i neutralnego mediatora. Z własnego doświadczenia wiem, jak bardzo skuteczna jest ta ostatnia forma i bardzo często ją rekomenduję i sam prowadzę mediacje jako mediator lub uczestniczę w nich jako pełnomocnik jednej ze stron.
Jakie mamy rozwiązania?
Oczywiście, mamy różne typu spółek. A w nich poszczególne rozwiązania mogą się od siebie znacznie różnić. Dlatego tutaj przedstawiam jedynie ogólne kierunki.
W kolejnych wpisach przedstawię kilka szczegółowych rozwiązań, które mogą się okazać skuteczne w poszczególnych typach spółek. Zaznaczam jednak, że najważniejsze i najtrudniejsze jest dobranie odpowiedniego rozwiązania do celu. Tak samo, jak prawdziwą sztuką jest określenie celu odpowiedniego do do konkretnej sytuacji. Wielu prawników o tym zapomina i forsuje swoje rozwiązania tylko dlatego, że są technicznie możliwe. Jest to podstawowy błąd. Podobnie, jak grzechem wielu prawników jest to, że upierają się przy pierwotnie wyrażonych stanowiskach, by nie stracić twarzy lub popisać się przed klientem. A stanowiska te nie są odpowiednio skorelowane z celami, które nie są dobrane odpowiednio do interesów, sytuacji i możliwości stron.
W Kancelarii Jakubiec i Wspólnicy unikamy tych błędów. Dbamy o to, by każde rozwiązanie było dopasowane do rzeczywistych celów i interesów naszych klientów. To właśnie ta praktyczna i strategiczna perspektywa wyróżnia nas na rynku usług prawnych.
Jeśli czujecie, że nasza pomoc może okazać się dla Was przydatna, odezwijcie się do nas. Jesteśmy po to, żeby Wam pomóc:
📩 kancelaria@jakubieciwspolnicy.pl
📞 536 270 935
https://www.ifc.org/content/dam/ifc/doc/mgrt-pub/focus4-mediation-12.pdf
https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=wdu20000941037
